Kopalnia Halemba to tykająca bomba zegarowa. "Rzeczpospolita" dotarła do górników, którzy opowiadają, jak - na polecenie lub za cichą zgodą szefów - permanentnie łamane są przepisy bezpieczeństwa. Halemba, w której tydzień temu zginęło 23 górników, jest nadal zagrożona wybuchami metanu. Stężenie gazu jest monitorowane. Ale górnicy wiedzą, jak oszukiwać czujniki i to robią - czytamy w tekście "Górnicy przerywają milczenie". Wojciech, górnik od ponad 20 lat: "Czujniki instaluje się w strumieniu pompowanego świeżego powietrza. Wtedy mówimy, że +jeździmy czujnikami+. Albo w płóciennych rurach, którymi idzie powietrze do chodników, wycinane są otwory. Tam wstawiane są czujniki" - opowiada. Górnik Marek Wodzisz: "Widziałem, jak czujniki wkładali pod strumień sprężonego powietrza. Mówili, że +trzeba go przewietrzyć+" - dodaje. W wyznania górników nie wierzy rzecznik kopalni Halemba Jan Sienkiewicz. "Oni nie są samobójcami. Nie manipulują urządzeniami do pomiaru" - przekonuje. Ale górnicy są zdecydowani powtórzyć to, co wiedzą, w prokuraturze. "Powiem jak naprawdę w tej kopalni było pod warunkiem że prokuratura nie zdradzi mojego nazwiska" - mówi "Rzeczpospolitej" Wojciech.
Górnicy przerywają milczenie
Dodano: / Zmieniono: