"Gazeta Wyborcza" i TVN Uwaga dotarły do kobiety, która zeznała, że poseł Stanisław Łyżwiński zmusił ją do seksu w zamian za dwa stanowiska pracy - w strukturach partii i instytucji państwowej. - To była transakcja w pokoju hotelowym, zapłaciłam i miałam pracę, opowiada kobieta. Własnym ciałem? - pyta "Wyborcza". - W tej partii tak się płaci..., pada odpowiedź. Pytana czy wie o innych takich przypadkach, kobieta mówi, że słyszała, że dziewczyny płaciły tak głównie posłowi Łyżwińskiemu. I to nie jeden raz, ale wielokrotnie. Prokuratura potwierdziła, że zeznania kobiety są traktowane jako jeden z mocnych dowodów w sprawie seksafery w Samoobronie, podaje "Gazeta Wyborcza" w tekście "Łyżwiński mnie szantażował".
Łyżwiński mnie szantażował
Dodano: / Zmieniono: