Rada nadzorcza TVP może wkrótce odwołać Bronisława Wildsteina. - Liczba zwolenników prezesa w radzie topnieje, powiedział "Gazecie Wyborczej" sekretarz rady nadzorczej TVP Janusz Niedziela. To pierwsze takie oświadczenie rekomendowanego przez PiS członka rady nadzorczej TVP. Politycy PiS nie ukrywają, że los prezesa został już przesądzony. Mówią, że w ciągu pół roku urzędowania rozłożył firmę, więc musi odejść, mówi jeden z pracowników TVP. "Wyborcza" powołuje się też na wypowiedź Romana Giertycha, według którego premier Jarosław Kaczyński zarzuca prezesowi, że telewizja publiczna jest zbyt krytyczna wobec PiS. LPR i Samoobrona twierdzą, że to głównie ich czepia się TVP. - Walą w nas jak w kaczy kuper, ale i PiS nie oszczędzają, mówił Giertych dziennikarzom. Janusza Niedzieli nie dziwi, że już mówi się głośno o odwołaniu prezesa. Z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę powiedzieć, że jeśli wniosek o odwołanie Wildsteina padnie na radzie nadzorczej, to być może zyska potrzebną większość, powiedział w tekście "Politycy już nie chcą Wildsteina". Pracownik TVP, na którego powołuje się "Wyborcza", twierdzi, że bracia Kaczyńscy chcieliby, aby Wildsteina zastąpił Niedziela, ale tylko tymczasowo, do rozstrzygnięcia konkursu na wybór nowego zarządu. Niedziela jest prawnikiem, był wiceministrem sprawiedliwości w rządzie AWS, gdy ministrem był Lech Kaczyński. Wildstein pytany o swoje odwołanie powtarza w wywiadach: - Nie jestem przyśrubowany do telewizji.
Politycy już nie chcą Wildsteina
Dodano: / Zmieniono: