Trzech członków zarządu Zakładu Ubezpieczeń Społecznych dostało ekstra nagrody w wysokości 38 tys. zł. O takich pieniądzach emeryci mogą tylko pomarzyć. By je zgromadzić, musieliby odkładać swoją emeryturę przez 2,5 roku - pisze "Super Express" w tekście "W ZUS-ie dali sobie premie". - To horrendalna kwota! Przyznawanie tak wysokich nagród to absurd! - mówi oburzona posłanka Izabella Jaruga-Nowacka (57 l., SLD) z Komisji Polityki Społecznej. Trzech członków zarządu: Wanda Pretkiel, Ireneusz Fąfara i Sylwester Rypiński otrzymało superpremie za pracę w 2005 r. A konkretnie za "organizowanie, koordynowanie i nadzorowanie pracy ZUS". Właśnie takie mają obowiązki jako członkowie zarządu. Pretkiel sprawuje pieczę nad świadczeniami emerytalnymi i rentowymi, Fąfara odpowiada za finanse, a Rypiński zajmuje się administracją oraz remontami i inwestycjami. W rzeczywistości większość obowiązków wykonują za nich dyrektorzy oddziałów oraz pracownicy inspektoratów. A pracę członków zarządu ZUS wypełniają spotkania z szefową Zakładu oraz "nadzorowanie" z wygodnego fotela w gabinecie. Do tego każdy z nich ma do dyspozycji samochód służbowy z kierowcą, sekretarkę i co miesiąc dostaje ok. 12,5 tys. zł pensji.
W ZUS-ie dali sobie premie
Dodano: / Zmieniono: