Między posłami i senatorami rodzi się poważny konflikt, twierdzi "Życie Warszawy" i wyjaśnia, że nie jest to konflikt polityczny, a znacznie poważniejszy, bo dotyczący pieniędzy. Chodzi o środki, jakie zostały przeznaczone na podróże służbowe parlamentarzystów. Posłowie buntują się, że mają na ten cel dwa razy mniej pieniędzy niż senatorowie. W tegorocznym budżecie na krajowe i zagraniczne delegacje posłów przewidziano w sumie 13,7 mln zł. Na ten sam cel senatorowie będą mieć do dyspozycji 5,7 mln zł. Jeśli kwoty te przeliczy się na głowę parlamentarzysty, okazuje się, że statystyczny senator będzie mógł wydać na podróże służbowe w 2007 r. prawie dwa razy więcej pieniędzy niż statystyczny poseł. Na senatora przypada w ciągu roku 57 tys. zł, na posła zaś nieco ponad 29 tys. zł - czytamy w tekście "Czego Sejm zazdrości Senatowi". - Jestem w stanie zrozumieć, że senatorowie, którzy na mocy konstytucji sprawują opiekę nad Polonią, mają zagwarantowane wyższe pieniądze na podróże zagraniczne. Ale mają też więcej środków na podróże krajowe. A w końcu to posłowie podróżują chyba więcej po kraju - mówi posłanka Domicela Kopaczewska z PO, która w Sejmowej Komisji Regulaminowej i Spraw Poselskich zwróciła na tę różnicę uwagę.
Czego Sejm zazdrości Senatowi
Dodano: / Zmieniono: