Wiceszef resortu twierdzi, że opór przed reformami w wymiarze sprawiedliwości, zwłaszcza zmianami w sposobie powoływania Krajowej Rady Sądownictwa, pochodzi nie od zwykłych sędziów, lecz sędziowskich elit. – Nasze sądy zaczęły uprawiać politykę w czystej postaci. Wystarczy posłuchać choćby wypowiedzi pałacowych sędziów, tej sędziowskiej arystokracji z różnych stowarzyszeń czy Krajowej Rady Sądownictwa – przekonuje.
– Odrzućmy mity i polityczną demagogię tych, którzy obawiają się utraty stanowisk, wpływów, władzy nad zwykłymi sędziami. Nowe rozwiązania nie zagrażają demokracji, lecz interesom sędziowskiej elity. Dotychczasowy mechanizm wyboru sędziów do KRS był gwarantem niezmienności składu sędziowskiej arystokracji. Był stworzony tylko po to, by nikt i nic nie zagrażało ich dworowi – mówi wiceminister Warchoł. Podkreśla, że te pejoratywne określenia nie są jego autorstwa, lecz pochodzą od samych sędziów. – Proszę poczytać fora sędziowskie. Arystokracja, pałacowi sędziowie, elity… KRS nazywają nawet biurem karier. W Polsce mamy około 4 tys. sędziów, którzy pełnią różne funkcje. To oznacza wyższe apanaże, większe wpływy. Nad wszystkim czuwa wspomniana arystokracja. Jeśli zwykły, ciężko pracujący liniowy sędzia zamarzy o karierze, awansie, musi mocno się pokłonić elicie. Musi być jej posłuszny. Mamy sygnały od sędziów liniowych, że kibicują naszym planom rozbicia tej arystokracji. Tak, by o rozwoju każdego sędziego decydowały jego umiejętności, a nie układy – mówi Warchoł.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.