W związku z niedzielnymi protestami przeciwko zawłaszczaniu sądownictwa przez Prawo i Sprawiedliwość, sporą popularnością cieszy się zwłaszcza jedna fotografia. Nie przedstawia ona jednak tłumów protestujących przeciwko naruszaniu zasady trójpodziału władzy, ale środki lokomocji protestujących przed Sejmem warszawiaków. Chodzi o rowery miejskie. Jest ich tak dużo, że przybywający na manifestację nie mają gdzie stawiać kolejnych.
Ta informacja nie powinna być jednak dla nikogo zaskoczeniem. Już ponad rok temu kłopoty z rowerami przewidział minister spraw zagranicznych rządu PiS Witold Waszczykowski. W jednym z wywiadów określił ten środek lokomocji jako wrogi i sprzeczny z „polskimi wartościami”. – Poprzedni rząd realizował tam (w mediach publicznych) określony lewicowy program. Tak jakby świat według marksistowskiego wzorca musiał automatycznie rozwijać się tylko w jednym kierunku - nowej mieszaniny kultur i ras, świata złożonego z rowerzystów i wegetarian, którzy używają wyłącznie odnawialnych źródeł energii i walczą ze wszelkimi przejawami religii. To ma niewiele wspólnego z tradycyjnymi polskimi wartościami – przekonywał.