Ksiądz o potrzebie zmian w kolędzie. Wskazuje na różnice między miastem a wsią

Ksiądz o potrzebie zmian w kolędzie. Wskazuje na różnice między miastem a wsią

Ksiądz, zdjęcie ilustracyjne
Ksiądz, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock
Ksiądz z 24-letnim stażem w kolędowaniu uważa, że obecna formuła wizyty duszpasterskiej się wyczerpała, zwłaszcza w miastach. – Więcej przynosi problemów niż pożytku – uważa proboszcz parafii Przemienienia Pańskiego w Chojniku.

Ks. Marek Radomski, proboszcz parafii Przemienienia Pańskiego w Chojniku w woj. warmińsko-mazurskim podzielił się w portalu X swoimi przemyśleniami na temat wizyt duszpasterskich. Uważa, że pewna formuła kolędy się wyczerpała, zwłaszcza w większych miastach.

Ksiądz wzywa do zmian w formule kolędy. Mówi o poczuciu niedosytu i niesmaku

„Od 24 lat chodzę po kolędzie. W miastach, miasteczkach a od 9 lat po wioskach. I widzę wyraźnie, że kolęda doby 21 wieku potrzebuje innej formuły niż w przeszłości. Nie wiem jaka by to miała być formuła, ale bez wątpienia, ta aktualna więcej przynosi problemów niż pożytku, według mnie” – napisał duchowny w portalu X.

O sprawę księdza dopytała redakcja portalu o2.pl. – Mam ogólnie dobre doświadczenia z kolędy w mojej parafii, ale rozmawiam z innymi duchowymi, dzielimy się swoimi spostrzeżeniami i widzimy, że potrzebne są zmiany, dotyczące tego, by czuć się przyjętym w domu, mieć stosowny czas do tego, żeby rzeczywiście mogła wywiązać się relacja z parafianami, chodzi głównie o parafie wielkomiejskie, aby parafianie nie czuli niedosytu po kolędzie. O tego typu problemy chodzi – stwierdził ksiądz.

Proboszcz parafii w Chojniku podkreśla, że problem dotyczy głównie dużych miast, gdzie trudniej stworzyć relację z wiernymi. – Czuje się obcość. Czuje się taki obowiązek, który po prostu trzeba odbyć, z jednej i z drugiej strony – wskazuje ks. Radomski.

Jego zdaniem trzeba szukać takiego rozwiązania, żeby kolęda była korzystnym spotkaniem dla obu stron. – Aby nie było tego niedosytu, niesmaku – wskazuje.

Kolęda 2025. Proboszcz o „wynajmowaniu” księży

Proboszcz opowiedział też o przypadkach „wynajmowania” księży z innych parafii. – Głównym problemem, szczególnie w miastach, jest brak czasu. Są takie sytuacje, że proboszczowie „wynajmują” księży z zaprzyjaźnionych parafii, żeby sprawniej przeprowadzić kolędę, bo jest dużo parafian i tylko jeden ksiądz. To też jest problem – wskazuje. – Brakuje rozmowy angażującej na temat parafii, problemów w parafii – dodaje, podkreślając, że on sam dobrze zna swoich parafian.

– Na mojej wiejskiej parafii poświęcam ludziom tyle czasu, ile oni potrzebują, bo mam taką możliwość. Chcę, żeby wszyscy byli zadowoleni. Natomiast w wielkomiejskich parafiach ksiądz średnio poświęca ok. 12 minut na jeden dom. Ksiądz musi się ostro uwijać, żeby tej kolędy nie kończyć o 22., bo przecież wierni idą rano do pracy, muszą położyć dzieci itp. – tłumaczy.

Ksiądz odniósł się też do tematu kopert, który budzi często wiele emocji. – Koperty to jest już tradycja przyjęta w naszym regionie. Ludzie są przygotowani na to i składają ofiary. Tym bardziej że widzą, że te pieniądze są przeznaczane na cele remontowo-budowlane. To nie są pieniądze dla księdza – wskazuje proboszcz.

Czytaj też:
Przed kolędą rozwiąż ten quiz dla katolików! Zdobędziesz 90 proc.?
Czytaj też:
Zaskakujące dane o kolędzie. Tyle pieniędzy trafiło do kopert

Opracował:
Źródło: O2.pl