Natalia Rzewińska, Wprost.pl: Po niemal roku pamięta pani jeszcze swój debiut?
Kamila Gasiuk-Pihowicz: Tak. Moje pierwsze wystąpienie dotyczyło Trybunału Konstytucyjnego. Chyba nawet zabrakło tremy. Pewnie w normalnych okolicznościach byłaby spora, ale w tamtej sytuacji zgasiło ją zdziwienie i oburzenie na fakt, że polski rząd atakuje fundamenty polskiej demokracji.
Jako początkującej posłance zdarzyło się pani zaliczyć jakąś wpadkę?
Jesteśmy ludźmi - każdemu zdarza się czasem taka sytuacja. Mnie również. Sama się z nich później także śmieję. Ale najbardziej rozbawił mnie jeden z posłów skrajnej prawicy. Wpadł na mównicę, zaczął gromić wszystkich, że dyskutują o "jakiejś prokuraturze" sprowadzając debatę na tematy zastępcze, "a tu przecież chodzi o budżet!"... Pomylił biedak debaty i schodził zmieszany, gdy uświadomiono mu że debata budżetowa rozpocznie się za pół godziny...
Ile czasu zajęło pani odnalezienie się w budynku Sejmu? Czy np. droga do restauracji nie sprawiała trudności?
Nie miałam z tym żadnych problemów.
Nic pani nie zaskoczyło?
Nie było to zaskoczenie, ale chciałabym podkreślić, że ogromnie cenię wielkie poświęcenie wszystkich pracowników, którzy pracują w Kancelarii Sejmu. Przy obecnym chaosie, który PiS wprowadził w organizacji prac parlamentu, spadła na nich potężna presja i obciążenia.
Zaskoczył mnie natomiast w rozczarowujący sposób tryb prac – szczególnie bezsensowne obrady w środku nocy, służące przyjmowaniu niepopularnych projektów rządzącej większości. Jeśli ktoś ma odwagę zgłaszać szkodliwe dla Polski prawo, to powinien mieć odwagę, by za dnia, w obecności kamer i dziennikarzy wytłumaczyć ludziom dlaczego je zgłosił.
Jest coś, co chciałaby pani zmienić w Sejmie?
Wprowadziłabym maksymalny limit dwóch kadencji z rzędu dla każdego z posłów. To byłoby mobilizujące dla wszystkich partii. Polska potrzebuje dopływu nowych pomysłów i idei. Jeśli wszyscy posłowie byliby w Sejmie na ograniczony czas, to byłoby bardziej prawdopodobne, że skupią się wyłącznie na istotnych sprawach.
Jest ktoś, dla kogo nawet jedna kadencja, to za dużo? Bez kogo Sejm byłby lepszym miejscem?
Znalazłoby się kilku, ale pominę ich milczeniem.
Może w takim razie z drugiej strony – kogo pani ceni, rzecz jasna poza kolegami z partii...
Jest kilku takich posłów. Parlament na pewno zyskuje na obecności takich osób, jak m.in. Borys Budka. Sympatią darzę też m.in. Andżelikę Możdżanowską, Arkadiusza Myrchę, Tadeusza Cymańskiego oraz wiele innych osób.
Pani polityczne autorytety, to...
Bohaterowie opozycji demokratycznej - Bronisław Geremek, Jacek Kuroń, Tadeusz Mazowiecki. O wolną Polskę potrafili nie tylko walczyć, ale również potrafili ją po 1989 roku budować.
Rozmawiamy po roku od zaprzysiężenia. Ma pani wizję tego, co chciałaby pani osiągnąć przed końcem kadencji?
Lista byłaby długa. Dziś
. Na akceptację przez rządzącą większość konstruktywnych projektów opozycji nie widać w tej kadencji szans – przykładem jest m.in. kwota wolna od podatku. Złożyliśmy konkretny, zwiększający ją projekt, ale PiS sprzeciwia się obniżeniu obciążeń podatkowych dla Polaków i mimo że w kampanii zgadzał się z postulatem .Nowoczesnej, to dziś nie chce go zrealizować.Czego najbardziej brakuje pani z czasów sprzed bycia posłem?
Większej ilości czasu dla rodziny, przyjaciół i znajomych. Jeżeli tylko mam chwilę, spędzam ją z rodziną. Kocham chodzić po górach, czytać i spotykać się z przyjaciółmi.
Wszystkie materiały z raportu Wprost.pl o roku pracy Sejmu VIII kadencji, najważniejszych przyjętych ustawach oraz wywiady z posłami, którzy po raz pierwszy zasiedli w izbie niższej, i rankingi parlamentarzystów: