Horngacher w niego nie uwierzył, musiał pracować jako kelner. Teraz wrócił. Historia Andrzeja Stękały

Horngacher w niego nie uwierzył, musiał pracować jako kelner. Teraz wrócił. Historia Andrzeja Stękały

Andrzej Stękała
Andrzej Stękała Źródło:Newspix.pl / EXPA
Główną niespodzianką sezonu w polskiej drużynie jest bez wątpienia Andrzej Stękała. Do niedawna zapomniany, teraz wrócił, by walczyć na najwyższym poziomie.

W sezonie 2014/2015 dziewiętnastoletni wtedy Andrzej Stękała wygrywa klasyfikację najniższych rangą zawodów organizowanych przez Międzynarodową Federację Narciarską – FIS Cup. Od razu jest zauważany przez trenerów pierwszej kadry narciarskiej i w następnym sezonie dostaje szansę pokazania się w Pucharze Świata, czyli w „najwyższej lidze”. Debiutuje 19 grudnia 2015 roku w Engelbergu. Awansuje do drugiej serii, a ostatecznie zdobywa cztery punkty, kończąc zawody na 27. miejscu.

Sezon 2015/2016 był obiecujący. Potem pojawiły się problemy

W debiutanckim sezonie 2015/2016 młodziutki Andrzej Stękała zdobył 105 punktów w dziewiętnastu występach indywidualnych Pucharu Świata. Dało mu to trzydzieste czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej całych zawodów. Wtedy osiągnął również do niedawna najwyższy wynik w swojej karierze – szóstą pozycję w Trondheim. Był także członkiem składu, który w styczniu 2016 roku zajął trzecie miejsce w konkursie drużynowym na Wielkiej Krokwi w Zakopanem.

Wszystko wskazywało na to, że młody Stękała dopiero się rozpędza, a każdy następny sezon będzie tylko lepszy. Wtedy jednak pojawiły się problemy. Jednym z nich była zmiana trenera reprezentacji Polski. Ustępującego ze stanowiska Łukasza Kruczka zastąpił austriacki szkoleniowiec Stefan Horngacher. Wizja nowego trenera nie obejmowała Andrzeja Stękały w kadrze A.

Młody reprezentant Polski został odsunięty od szkolenia centralnego i wylądował na „narciarskich bezdrożach”. Ta degradacja mocno wpłynęła na formę zawodnika i znacząco powstrzymała jego rozwój. Sam Horngacher przyznał niedawno, że od początku widział w Stękale potencjał na wspaniałego zawodnika. W oczach trenera jednak sam skoczek nie potrafił tego pojąć i na przyswojenie informacji o swoim potencjale potrzebował czasu.

Stękała – kelner. Gdy Polak był poza kadrą, pracował w „Zbójnickiej Chacie”

W trakcie nieobecności w reprezentacji Andrzej Stękała, aby móc trenować, musiał zarabiać pieniądze. Pracował więc jako kelner. Kiedy inni zawodnicy odpoczywali po treningach, on wybierał się do pracy. – Bardzo ciężko jest łączyć pracę ze skokami narciarskim, ale daję radę. Nawet gdybym dostał propozycję powrotu do kadry, to musielibyśmy iść na ugodę, bo pracy nie zostawię. Nie dałbym rady. To jest moje drugie życie – mówił w 2018 roku Stękała.

Skoczek swoje słowa podtrzymuje. W listopadzie 2020 roku powiedział, że nawet duże pieniądze zarobione na skokach nie skłonią go do pozostawienia karczmy „Zbójnicka Chata”, bo „dołożyła ona cegiełkę do tego, gdzie znajduje się teraz”.

Mimo że w kadrze go nie było, miał pozwolenie na treningi z reprezentantami Polski, najpierw z juniorami, a potem z kadrą B. To tam trener Maciej Maciusiak pomógł Andrzejowi Stękale wrócić na odpowiednie tory. Zawodnik na każdym kroku podkreśla, że bez pomocy tego trenera, nie udałoby mu się wrócić do skakania na wysokim poziomie.

Złe czasy są za nim. Andrzej Stękała w sezonie 2020/2021 prezentuje wyśmienitą formę

W obecnym sezonie Pucharu Świata po 11. występach, z dorobkiem 250 punktów, Andrzej Stękała zajmuje 14. pozycję w klasyfikacji generalnej. Poprawił swój najlepszy występ w karierze, zajmując 5. miejsce 9 stycznia w Titisee-Neustadt. Odegrał także kluczową rolę w konkursie drużynowym Mistrzostw Świata w lotach w grudniu 2020 roku. Między innymi dzięki jego wybitnej postawie na skoczni Polacy sięgnęli po brązowy medal, stając się trzecią najlepszą drużyną „lotników” na świecie.

Trwa wielkie wyczekiwanie na pierwsze indywidualne w karierze podium 25-letniego zawodnika. Podium, które w obecnej formie jest tylko kwestią czasu. Taki scenariusz może się spełnić już podczas najbliżej niedzieli. Indywidualny konkurs w Zakopanem wydaje się idealnym momentem do zadebiutowania na podium Pucharu Świata. Pozostało nam wszystkim trzymać kciuki za Andrzeja Stękałę i mieć nadzieję, że wszystko, co w jego karierze złe, jest już za nim.

Czytaj też:
Czekają nas niemałe emocje w Zakopanem. Kamil Stoch może pobić rekord Adama Małysza

Źródło: WPROST.pl