Spraw dotyczy fundacji Ensar i Kamider, które działają w mieście Karaman, uznawanym za jedno z najbardziej konserwatywnych. Agencja Reutera podaje, że sprawa 54-letniego nauczyciela, który miał się dopuścić molestowania 10 dzieci wstrząsnęła opinią publiczną. Pojawiły się oskarżenia władz o próby tuszowania winy religijnych fundacji.
Przed budynkiem sądu, gdzie toczyła się sprawa nauczyciela, zorganizowano demonstrację. Po ogłoszeniu wyroku między protestującymi, a siłami bezpieczeństwa wybuchły zamieszki. Przedstawiciele tureckiej opozycji zwracali uwagę na to, że organizacje religijne znajdują się pod specjalną ochroną władz. Krytykowano także to, że przed sądem stanęła tylko jedna osoba, a tymczasem zarzuty powinny zostać przedstawione także pracownikom fundacji prowadzących hostele. Premier Ahmet Davutoglu obiecał, że osoby odpowiedzialne za nadużycia będą pociągnięte do odpowiedzialności. Jednocześnie podkreślił, że "cała sprawa jest wykorzystywana do celów politycznych i niszczenia fundacji muzułmańskich".
W oświadczeniu opublikowanym na stronie internetowej, szef fundacji Ensar tłumaczył, że "oskarżony był zatrudniony w fundacji tylko przez pięć miesięcy, a instytucja nie miała nic wspólnego z rzekomymi nadużyciami". Ponadto dodał, że "prowadzona przez niego instytucja stała się obiektem kampanii oszczerstw".