Były polski premier powiedział, że wolność prasy jest "stałym tematem" jego rozmów z przywódcami tureckimi. Donald Tusk przypomniał, że w latach 80. on sam został uwięziony za sprzeciw wobec władz PRL i zauważył, że podobnie prezydent Erdogan trafił do więzienia za krytykę władz w 1999 roku.
– Trzydzieści lat temu zostałem uwięziony za to, że krytykowałem reżim – powiedział Tusk. – Mój przyjaciel, prezydent Erdogan, 15 lat później miał podobne doświadczenia wskutek wyrażania swoich poglądów – dodał. – Jako polityk nauczyłem się i zaakceptowałem, że trzeba mieć grubą skórę. Nie oczekuję, że prasa będzie mnie traktować ze szczególną troską; wręcz przeciwnie – zaznaczył.
Szef Rady Europejskiej przekonywał, że "granica między krytyką, zniewagą i zniesławieniem jest bardzo cienka". – Moment, w którym politycy zaczną decydować o tym, co jest czym, będzie oznaczał koniec wolności słowa w Europie, Turcji, Afryce, Rosji i w każdym innym miejscu – dodał.
Łatwo obrazić Erdogana
Od momentu objęcia urzędu prezydenta przez Erdogana w 2014 roku w Turcji zostało wszczętych ok. dwóch tysięcy spraw karnych przeciwko osobom, które zostały oskarżone o obrazę głowy państwa. Według tureckiego prawa, obraza prezydenta jest przestępstwem, za które grozi kara do czterech lat więzienia. Dzień po wizycie Tuska do mediów trafiła informacja o holenderskiej dziennikarce, która została aresztowana w związku z wpisami na Twitterze.
Czytaj też:
Dziennikarka zatrzymana za krytyczne tweety o prezydencie
W ostatnim czasie szerokim echem odbiła się sprawa niemieckiego satyryka Jana Boehmermanna, który miał obrazić prezydenta Turcji, zarzucając mu między innymi oglądanie dziecięcej pornografii.
Czytaj też:
Niemiecki satyryk naśmiewał się z Erdogana. Zostanie ukarany?