Zamachy w Brukseli. Mail mógł zapobiec tragedii, ale doszedł za późno i na zły adres

Zamachy w Brukseli. Mail mógł zapobiec tragedii, ale doszedł za późno i na zły adres

Dodano:   /  Zmieniono: 
Internet, komputer (dot.DWP/ Fotolia.pl) 
W Brukseli trwa śledztwo w związku z marcowymi zamachami. W środę zeznawał mężczyzna, który feralnego dnia dowodził policją na stacji metra Mealbeek, gdzie doszło do zamachu. Okazało się, że tuż przed atakami otrzymał on maila z nakazem zamknięcia metra, jednak nie odczytał go, ponieważ wiadomość została wysłana na prywatną skrzynkę mailową - donoszą lokalne media, na które powołuje się "Politico".

Jo Decuyper w środę zeznawał przed specjalną komisją parlamentarną, która bada sprawę zamachów w Brukseli z 22 marca, w których zginęły 32 osoby. Mężczyzna powiedział, że nawet gdyby odczytał tego maila, nie zrobiłoby to różnicy. – Nawet jeżeli miałbym przycisk, który pozwoliłby przerwać wszystko i przeprowadzić ewakuację  – a takowy oczywiście nie istnieje – nie zapobiegłoby to zamachom – zeznał szef policji. E-mail, wysłany z centrali policji, został dostarczony o godzinie 9:07, cztery minuty przed atakami na stację metra. Szef policji przekazał natomiast, że zamknięcie metra zajmuje co najmniej 30 minut.

Przypomnijmy, do zamachów na lotnisku doszło około godziny ósmej rano. Oznacza to, że Policji Federalnej zajęło prawie godzinę, by stwierdzić, że mają do czynienia z atakiem na Brukselę i że konieczne jest zamknięcie wszystkich linii metra i głównych dworców kolejowych. Teraz okazało się dodatkowo, że wiadomość do szefa stacji Maelbeek została wysłana na niewłaściwy adres mailowy.

Dowództwo policji zdecydowało się na wysłanie informacji o konieczności ewakuacji stacji za pomocą maila, ponieważ po atakach na lotnisko w mieście był problemy z łącznością telefoniczną. Z tego też powodu funkcjonariusze porozumiewali się m.in. za pośrednictwem serwisów internetowych czy aplikacji takich jak WhatsApp.

Źródło: Politico, Washington Post