Tegoroczny sezon wspinaczkowy na najwyższy szczyt świata uznawany jest za najtragiczniejszy od czasu katastroficznego trzęsienia ziemi, które nawiedziło Nepal w 2015 roku oraz lawiny, która w 2014 roku kosztowała życie 16 Szerpów.
W czwartek Phurba Sherpa, który pracował przy naprawianiu trasy, spadł z wysokości. W piątek 36-letni Holender Eric Arnold zmarł w nocy po tym, jak zdobył szczyt Mount Everestu. Prawdopodobną przyczyną śmierci himalaisty był atak serca. W sobotę podczas trasy z trzeciego do czwartego obozu śmierć poniosła Australijka Maria Strydom. Oboje oni zdobyli szczyt Czomolungmy, ale ich organizmy nie wytrzymały minimalnej ilości tlenu, która występuje w powietrzu na tak dużej wysokości. Wejście na Mount Everest umożliwiła im agencja Seven Summit Treks.
W niedzielę w drugim obozie zmarł 44-letni Subash Paul. Mężczyzna był też członkiem zespołu, który w sobotę wieczorem widział po raz ostatni zaginioną dwójkę himalaistów. Wanchu Sherpa, dyrektor zrządzający Obozem trekkingowym w Nepalu, relacjonował w rozmowie z mediami, że nie jest do końca pewne, co się wydarzyło. – Sądzimy, że pogoda gwałtownie się zmieniła w pewnym momencie i zespół stracił rozeznanie w terenie – stwierdził.