W poniedziałek 23 maja doszło do siedmiu eksplozji samochodów - pułapek w dwóch miastach leżących na zachodnim wybrzeżu Syrii. Do czterech wybuchów doszło w mieście Dżabla, w prowincji Latakia. W ich wyniku zginęły co najmniej 53 osoby. W ostatnich miesiącach siły prezydenta Baszszara al-Asada przejęły kontrolę nad większą częścią tego regionu.
Później do wiadomości publicznej podano informację o serii wybuchów w mieście Tartus, które jest drugim co do wielkości krajowym portem. Miasto jest centrum prowincji o tej samej nazwie, gdzie znajduje się punkt zaopatrzenia materialno-technicznego marynarki wojennej Rosji. Do eksplozji doszło w pobliżu dworca autobusowego, zginęło co najmniej 50 osób. Według agencji informacyjnej SANA miasto prawdopodobnie zostało także ostrzelane z moździerzy.
Odpowiedzialność za ataki w rejonie Morza Śródziemnego wzięło na siebie tzw. Państwo Islamskie. Dotychczas IS nie przeprowadzało podobnych ataków na zachodnim wybrzeżu Syrii. Zamachy w tym rejonie przeprowadzał Front al-Nusra, który walczy z reżimem syryjskim w regionie.
Rozejm w Syrii
Od lutego na terenie Syrii obowiązuje rozejm, który został wynegocjowany przez Rosję i Stany Zjednoczone. Jednocześnie warto pamiętać, że wstrzymanie ataków nie obowiązuje działań skierowanych przeciwko tzw. Państwu lslamskiemu oraz Frontowi al-Nusra, które są prowadzone m.in. przez armię rządową. Prezydent Syrii Baszar al-Asad zapowiedział, że jest gotowy do zawieszenia broni kończącego pięcioletnią wojnę domową, pod warunkiem, że terroryści nie będą wykorzystywać okresu pokoju na swoją korzyść, a wspierające powstańców kraje wycofają swoje wsparcie.