Pułkownik Steve Warren poinformował, że 25 maja w wyniku nalotów amerykańskich na pozycje bojowników Państwa Islamskiego w Faludży zginął Maher al-Bilawi oraz ponad 70 terrorystów. Rzecznik Inherent Resolve, czyli operacji wymierzonej w Państwo Islamskie, które kontroluje część Iraku i Syrii, nie wyjawił żadnych szczegółów dotyczących śmieci al-Bilawiego, takich jak np. czy w chwili śmierci przebywał w oblężonym mieście.
twitter
Informacja o śmierci terrorysty to potwierdzenie pojawiających się od kilku dni doniesień o śmierci Mahera al-Bilawiego. Pierwsze przekazy mówiły, że zginął w wyniku nalotu 22 maja na wschód od Ramadi, jednak pułkownik Warren przyznał, że były błędne, ponieważ terrorysta zginął przed dwoma dniami. – To nie powstrzyma wroga przed prowadzeniem walki, ale to cios dla niego, który powoduje, że jego dowództwo musi się przemieszczać – wskazał.
Równocześnie rzecznik podkreślił, że naloty amerykańskie to wsparcie dla operacji irackiej armii, której celem jest wyzwolenie miasta z rąk islamistów. Pułkownik Warren wskazał, że terroryści wykorzystują mieszkańców 150-tysięcznego miasta jako żywe tarcze. Armia iracka zrzuciła na Faludżę ulotki, w których poproszono cywilów o opuszczenie miasta lub oznaczenie swoich domów białymi flagami, co wykorzystują terroryści w próbach ukrycia się.
– Przed nami jeszcze wiele walk w Faludży i nie wiemy jak długo ta bitwa potrwa – dodał i zapewnił, że armia iracka we współpracy z Amerykanami „dotrze do każdego miasta wcześniej lub później.
Faludża leży około 50 kilometrów na zachód od Bagdadu. Dżihadyści z tzw. Państwa Islamskiego zajęli Faludżę na początku 2014 roku.