Na łamach audycji "Więcej Świata" reporter Polskiego Radia przedstawia aktualny stan operacji zbrojnej wymierzonej w Państwo Islamskie w Iraku. W ciągu ostatnich tygodni wspólnie z żołnierzami kurdyjskimi jeździł na front i rozmawiał z dowódcami Kurdów.
1000 km frontu
Jeden z ważniejszych dowódców kurdyjskich - generał Masud Barzani, przekonywał, że potrzeby wojska są ogromne. Brakuje amunicji, broni i oczywiście pieniędzy. Żołnierze otrzymują tak niski żołd, że muszą dorabiać w tradycyjny sposób. Dzielą swój czas między wojnę i pracę zarobkową. Barzani jak sam twierdzi, dowodzi w jednym z najtrudniejszych regionów. Musi ochraniać najważniejsze miasto Kurdystanu - Irbil. Państwo Islamskie zdaje sobie sprawę, że to właśnie stąd poprowadzony zostanie atak na bardzo wazny dla Daeshu Mosul.
Generał przyznał, że wiele krajów wspiera starania Kurdów, jednak nadal w niewystarczającym stopniu. – Teraz jest to ponad 1000 km frontu. Walczymy z terrorystami w imieniu demokracji świata. Wszyscy wiele mówią, ale nikt nic nie robi – stwierdził. – Pomóżcie nam, a nie
mówcie, "jacy, wy Kurdowie, jesteście odważni" – prosił.
Barzani wspomniał też polskiemu reporterowi o ambicjach niepodległościowych narodu kurdyjskiego. Twierdził, że sojusznicy z krajów
Zachodu nieoficjalnie popierają dążenia ludu zamieszkującego okolice m.in. północnego Iraku. Zdradził, że na poważnie rozważa się pomysł niepodległościowego referendum. – Nikt nie mówi oficjalnie "macie do tego prawo". "Przeprowadźcie je, my was wesprzemy", mówią politycy Zachodu według Barzaniego.
"Nowy Bliski Wschód"
Według komentarza Michała Żakowskiego politycy europejscy już zajmują się kształtem "Nowego Bliskiego Wschodu". Do Unii Europejskiej zgłaszali się także Kurdowie z Syrii. W Brukseli podpisano memorandum dotyczące pomocy finansowej dla Kurdystanu. Najbliższym ważnym wydarzeniem będzie próba odbicia Mosulu z rąk dżihadystów. – Po przejęciu miasta w Kurdystanie może pojawić się nawet pół miliona uchodźców – stwierdził Żakowski.