Decyzję przekazał Jens Stoltenberg podczas konferencji prasowej po pierwszym dniu obrad. Do trzech krajów bałtyckich oraz do Polski mają zostać wysłane cztery bataliony, które Sekretarz Generalny określił jako "solidne" i "międzynarodowe". Ponadto ministrowie zgodzili się na podjęcie dodatkowych działań w zakresie zwiększenia obrony i środków odstraszania w regionie Morza Czarnego. - NATO nadal będzie chronić wszystkich sojuszników przed zagrożeniami płynącymi z dowolnego kierunku - mówił przed spotkaniem Stoltenberg. Jak dodał, NATO nie dąży jednak do konfrontacji z Rosją i nie chce kolejnej zimnej wojny.
Amerykanie będą dowodzić batalionem w Polsce?
Przypomnijmy, już dzień wcześniej Sekretarz Generalny NATO zapowiedział wysłanie czterech batalionów na wschodnią flankę Sojuszu. Na razie swoją chęć udziału w misji zgłosiły Niemcy, Kanada, Wielka Brytania i Stany Zjednoczone. Nie zostało jeszcze ustalone, który kraj będzie odpowiadał za poszczególne bataliony, trwają rozmowy w tej sprawie. Jak nieoficjalnie poinformowała "Panorama", wojskami w Polsce dowodzić będą Amerykanie.
Czytaj też:
Nieoficjalnie: Siłami NATO w Polsce dowodzić będą Amerykanie
Odpowiedź na działania Rosji
Ze słów Stoltenberga wynika, że taka decyzja stanowi odpowiedź na zachowanie Rosjan – Działania NATO mają charakter obronny, są proporcjonalne oraz zgodne z umowami międzynarodowymi, a także z aktem stanowiącym Rosja-NATO. Bez wątpliwości to, co robimy, jest odpowiedzią na działania Rosji na Krymie i na Ukrainie – podkreślił Sekretarz Generalny NATO.
Wzrost wydatków
W 2015 roku po raz pierwszy od wielu lat NATO odnotowało wzrost wydatków na obronność wśród krajów członkowskich z Europy oraz Kanady - zauważył Stoltenberg i dodał, że w 2016 roku można się spodziewać, że taki trend będzie się utrzymywał. Z zaprezentowanych przez Stoltenberga danych wynika, że w 2016 r. wydatki obronne krajów europejskich oraz Kanady mają wzrosnąć o 1,5 pkt proc., co w praktyce oznacza wzrost o ponad 3 mld dolarów.