Obie strony oskarżają się nawzajem w związku z incydentem, do którego doszło 17 czerwca. Rosyjskie ministerstwo obrony poinformowało, że amerykański okręt USS Gravely zbliżył się na odległość 60-70 metrów do fregaty Jarosław Mudryj. Zdarzenie nazwano "rażącym naruszeniem przepisów", dotyczących zasad unikania kolizji na morzu.
Stany Zjednoczone odrzucają te zarzuty. Podkreślają, że to Rosja prowadziła manewry w sposób "niebezpieczny i nieprofesjonalny".
Działania Rosji
Przypomnijmy, rosyjskie maszyny 11 i 12 kwietnia symulowały atak na amerykański okręt wojenny, który przebywał na Bałtyku po opuszczeniu portu w Gdyni. Na pokładzie USS Cook znajdował się polski śmigłowiec wraz z załogą. Jeden z z bardzo niskich przelotów rosyjskich myśliwców został przeprowadzony w momencie, gdy załoga polskiego śmigłowca przeprowadzała próbę tankowania, co zmusiło Polaków do przerwania operacji. 11 kwietnia SU-24 wykonały 20 przelotów nad niszczycielem USS Donald Cook, zbliżając się na odległość około kilometra od okrętu i wysokość zaledwie 30 metrów.
12 kwietnia ponownie doszło do naruszenia spokoju załogi niszczyciela podczas symulowanego ataku przeprowadzonego przez rosyjskie myśliwce. Wcześniej tego samego dnia dwa rosyjskie śmigłowce Ka-27 okrążyły siedmiokrotnie okręt. W trakcie przelotów nad nim Rosjanie mieli wykonywać zdjęcia. Podczas jednego z nich znajdowali się na wysokości zaledwie 9 metrów nad niszczycielem.
Czytaj też:
Rosjanie demonstrują siłę. "Niebezpieczny będzie okres na przełomie lipca i sierpnia"