Z informacji brytyjskiego dziennika wynika, że dane dotyczące policjantów publicznie udostępnił jeden z pracowników francuskiej policji, który podpisał się jako „niezadowolony”. Do sieci trafiły m.in. aktualne adresy zamieszkania funkcjonariuszy. Adresy zostały udostępnione za pomocą usługi Google Drive. Mimo tego, że dostęp do nich został zabezpieczony hasłem, wiele osób mogło przeczytać prywatne informacje dotyczące policjantów. Cała sprawa została już potwierdzona przez organizację Mutuelle Generale de la Police, która zajmuje się m.in. dbaniem o zdrowie i przywileje ubezpieczeniowe francuskich funkcjonariuszy.
Wyciek miał dotyczyć ponad 100 tysięcy policjantów
Wyciek danych, który miał dotyczyć ponad 100 tysięcy funkcjonariuszy zelektryzował opinię publiczną we Francji. Przypomnijmy, że kilka tygodni temu w Magnanville na przedmieściach Paryża 42-letni policjant zginął przed swoim domem od wielokrotnych ciosów nożem. Napastnik następnie wdarł się do domu funkcjonariusza i wziął jako zakładników jego żonę i trzyletniego syna. Na miejscu szybko zjawiła się policja w tym specjalny oddział RAID.
Szef francuskiego MSW przekazał wówczas, iż rozpoczęto negocjacje z porywaczem. Według świadków, kilka minut później słychać było strzały i eksplozje - policja przepuściła szturm na dom zabitego funkcjonariusza. Jak przekazały służby na konferencji prasowej, „napastnik został zneutralizowany”. W domu znaleziono ciało kobiety - najprawdopodobniej żony zabitego policjanta. Trzylatek, który był świadkiem zabójstwa matki, trafił się pod opieką lekarzy.
Napastnik relacjonował całe zajście na Facebooku
Jak się okazało, napastnik relacjonował całą akcję na żywo na portalu społecznościowym Facebook. W pewnym momencie Abballa stwierdził, że „jeszcze nie wie, co zrobi z dzieckiem”. Na profilu zamachowca oprócz 13 minutowego nagrania video pojawiło się kilkanaście zdjęć ofiar, które udokumentowały całą akcję. Konto zamachowca na Facebooku, który ukrywał się pod zmienionym nazwiskiem "Mohamed Ali" zostało zablokowane przez właścicieli portalu. Ponadto, według jednego z brytyjskich dziennikarzy podczas całego zajścia na Twitterze miały się pojawiać wpisy dotyczące zabójstwa.