Do Trybunału Konstytucyjnego wniosek w tej sprawie złożył lider skrajnie prawicowej partii FPO Heinz-Christian Strache. Dokument liczył 150 stron. W uzasadnieniu podkreślono m.in nieprawidłowości, dotyczące postępowania z kartami do głosowania. - W uzasadnieniu znajdują się częściowo znane i częściowo nieznane zarzuty dotyczące nieprawidłowości przede wszystkim w postępowaniu z kartami do głosowania - tłumaczył rzecznik.
Wybory zostaną powtórzone w całym kraju
Austriackie media twierdzą, że chodzi przede wszystkim o nieobecność mężów zaufania podczas głosowania korespondencyjnego, co zdaniem Trybunału Konstytucyjnego mogło mieć wpływ na wynik wyborów. Sędziowie zwrócili jednak uwagę, że do nieprawidłowości miało dojść w 14 okręgach wyborczych. W niektórych komisjach karty do głosowania zostały otwarte jeszcze przed posiedzeniem komisji, co mogło stanowić naruszenie przepisów prawa. Neuwirth podkreślił jednak, że w żadnej komisji nie stwierdzono przypadków manipulacji czy fałszerstw. Nie wiadomo kiedy odbędzie się druga tura wyborów, na chwilę obecną Trybunał poinformował jedynie, że wybory odbędą się w całym kraju.
twitter
- Decyzja Trybunału jest podyktowana przede wszystkim troską o stan naszej demokracji. Tutaj nie ma zwycięzców, ani przegranych, chodzi przede wszystkim o zasady i przestrzeganie prawa. Nie chcemy, aby ktokolwiek miał wątpliwości co do tego, że Austria jest demokratycznym państwem prawa - tłumaczył Christian Neuwirth.
Wybory w Austrii
W niedzielę, 22 maja w Austrii miała miejsce druga tura wyborów prezydenckich. Różnice pomiędzy dwoma kandydatami były minimalne. O ostatecznej wygranej Alexandra Van der Bellena zadecydowały głosy oddane drogą korespondencyjną.
Oficjalne wyniki podał minister spraw wewnętrznych, który odpowiada w Austrii za podliczenie głosów. Kandydat niezależny otrzymał łącznie 50,3 procent wszystkich głosów. Norberta Hofera na fotelu prezydenta chciało widzieć 49,7 procent głosujących. Zwycięski kandydat zdobył 2,254.484 głosów, Hofer 2,223.458. Politolodzy podkreślają, że to pierwszy od wielu lat przypadek, kiedy wybory prezydenckie w Austrii wygrał ktoś spoza dominujących ugrupowań: socjaldemokratów i chadeków.