Jak podaje "FAZ", Federalna Służba Wywiadowcza mogła mieć za granicą nawet 3300 różnych celów. Chodzi zarówno o przedstawicieli organizacji pozarządowych, jak i instytucji gospodarczych i obiektów wojskowych. Ponadto, niemal dwie trzecie stanowiły przedstawicielstwa dyplomatyczne krajów sojuszniczych. Niemiecki dziennik nie ujawnił szczegółowych informacji takich jak nazwiska podsłuchiwanych osób czy nazwy konkretnych instytucji, które znalazły się na celowniku BND. Jednak tygodnik "Der Spiegel" zwrócił uwagę kilka miesięcy temu, że w polu zainteresowania BND znajdowało się także polski resort spraw wewnętrznych. Ponadto, wśród osób, które były podsłuchiwane miało się znaleźć wielu czołowych polityków z krajów członkowskich Unii Europejskiej oraz NATO.
„Kilkanaście przypadków podsłuchów zostało ocenionych jako niezgodne z prawem”
Za przygotowanie raportu odpowiedzialni byli posłowie z komisji parlamentarnej, która zajmuje się nadzorem nad służbami. W dokumencie możemy przeczytać m.in. że niemal jedna trzecia operacji, jakich dokonała Federalna Służba Wywiadowcza było uzasadnionych, ponieważ były one związane z konkretnymi zagrożeniami. Z drugiej jednak strony w bardzo wielu przypadkach nie udało się ocenić celu inwigilacji oraz tego, czy jej zastosowanie było zasadne.
„Szpiegowanie wśród przyjaciół nie uchodzi”
W związku z tym, przedstawiciele komisji zwrócili się do BND z apelem, aby decyzje o inwigilacji były podejmowane z większą uwagę. Powinno się brać pod uwagę nie tylko aspekty wywiadowcze, ale również ewentualne szkody polityczne, jakie tego typu działanie może wywołać.
Niemieckie media przypomniały również wypowiedź kanclerz Angeli Merkel sprzed kilku lat, gdy ujawniono kontrowersyjne działania amerykańskich służb w Niemczech. Szefowa niemieckiego rządu miała wówczas powiedzieć, że tego typu działanie jest wielce niestosowne, ponieważ szpiegowanie wśród przyjaciół nie uchodzi".