– Nie będziemy wpuszczać uchodźców spoza Europy i żadne decyzje Unii Europejskiej w tym zakresie nas wiązać nie będą. Tym ludziom trzeba pomagać na miejscu. Trzeba porozumieć się z Turcją, aby w dalszym ciągu utrzymywała i wspierała u siebie obozy uchodźców – powiedział Czarnecki, po czym zwrócił się do obecnego w studiu Roberta Tyszkiewicza z platformy Obywatelskiej, że rząd Ewy Kopacz zgodził się na przyjmowanie uchodźców.
– Stanowisko PO względem uchodźców zawsze było takie samo: najważniejsze jest bezpieczeństwo Polaków i solidarność europejska. Nie jest dobrym pomysłem mówienie, że Polska nie weźmie udziału w solidarnej reakcji na problem uchodźców. Uważamy, że dialog na ten temat powinien być prowadzony z uwzględnieniem obecnej sytuacji – odpowiedział Tyszkiewicz.
Przypomnijmy, rząd Ewy Kopacz wyraził zgodę na plan Unii Europejskiej co do podziału uchodźców, którzy mają trafić do państw członkowskich z obozów dla uchodźców Grecji i Włoszech. Zgodnie z decyzjami Rady UE Polska powinna do 26 września 2017 r. przyjąć 6182 uchodźców, w razie potrzeby ich liczba może wzrosnąć o 4158 osób. W projekcie rozporządzenia przyjęto, że w tym roku, w ramach działań pilotażowych, do Polski trafi nie więcej niż 400 imigrantów. Będą to w większości Syryjczycy i Erytrejczycy, którzy teraz przebywają w obozach dla uchodźców w Grecji i Włoszech.
Według szacunków relokacja tych osób ma kosztować 10,5 mln zł. Większość tej kwoty ma zrefundować Komisja Europejska, która na przeniesienie każdego imigranta przeznaczyła 6 tys. euro, co w sumie daje około 10,2 mln zł. I tu pojawia się pierwszy problem. Ministerstwo Finansów zwraca uwagę, że nie podano terminu, kiedy środki z Komisji Europejskiej miałyby trafić do Polski.