Wybuchy nastąpiły tuż po południu między placami Tahrir i Tajeran, w dzielnicy Bab al-Szarki. Według policji pierwszy samochód-pułapkę zaparkowano obok targowiska, silna eksplozja rozerwała stojące tam stragany. Później terrorysta-samobójca wjechał w tłum ludzi drugim autem i zdetonował bombę. Okolicę spowiły chmury czarnego dymu, na ziemi pozostały zwęglone ciała ofiar.
Premier Iraku Nuri Maliki oskarżył o zamachy sunnickich zwolenników Saddama Husajna, którego egzekucja pod koniec grudnia ubiegłego roku spowodowała wzrost fali przemocy w kraju. Nazwał ich "saddamistami i terrorystami".
Bagdadem, tak jak i pozostałymi częściami Iraku, targa przemoc na tle wyznaniowym. Od lutego zeszłego roku, gdy eksplozja uszkodziła szyickie sanktuarium w Samarze, trwa zaciekła walka między społecznościami irackich szyitów i sunnitów.
Zamachy zbiegają się w czasie z przyjazdem do irackiej stolicy pierwszych dodatkowych sił amerykańskich, mających pomóc w przywróceniu spokoju w mieście. Wysłany do Bagdadu kontyngent 3200 żołnierzy jest przednią strażą wojsk uzupełniających, mających docelowo liczyć 21500 ludzi. W samej tylko stolicy Iraku ma być rozmieszczonych dodatkowo 17500 amerykańskich żołnierzy.
pap, ss, ab