O całej sprawie poinformował portal Edinburgh News. Do zdarzenia miało dojść kilka dni temu. Podczas spaceru ulicami Edynburga 38-letnia Marlena Pakuła wraz z mężem Łukaszem oraz dwójką dzieci w wieku 9 oraz 17 lat zostali zaatakowani przez grupę nastolatków. Młodzi chłopcy mieli wykrzykiwać pod adresem Polaków ksenofobiczne hasła. – Jesteśmy spokojną rodziną, wcześniej nikt nas nie niepokoił – tłumaczyła Pakuła dodając, że na Wyspach mieszkają od niemal 10 lat. Kilka chwil później napastnicy zniszczyli samochód należący do 17-letniego syna Pakułów. – To tacy spokojni i mili ludzie, nie zasłużyli na to, aby zostać potraktowanymi w ten sposób – stwierdził Ian Harvey, sąsiad rodziny.
„Najbardziej przykre w tej całej sytuacji było zachowanie policjantów”
W rozmowie z portalem Edinburgh News, Marlena Pakuła zwróciła uwagę na to, że najbardziej przykre w tej całej sytuacji było zachowanie policjantów. Po tym, jak należący do Polaków samochód został zniszczony, rodzina zadzwoniła na policję, aby zgłosić całe zajście. – Dzwoniliśmy osiem razy, dopiero wtedy zareagowali. Przyjechali po siedmiu godzinach, początkowo w ogóle nie chcieli się zająć naszą sprawą – tłumaczyła kobieta.
To nie pierwszy w ostatnich tygodniach atak na Polaków w Wielkiej Brytanii
Nie był to pierwszy w ostatnich tygodniach atak na Polaków w Wielkiej Brytanii. 27 sierpnia w miejscowości Harlow, grupa nastolatków napadła na dwóch Polaków. Dwa dni później, jeden z zaatakowanych, Arkadiusz J., zmarł w wyniku odniesionych ran głowy. Drugi mężczyzna został wypisany po krótkiej hospitalizacji. W związku ze zdarzeniem, do Wielkiej Brytanii udali się polscy ministrowie spraw zagranicznych oraz spraw wewnętrznych i administracji. Ponadto, prezydent Andrzej Duda wystosował list do brytyjskich hierarchów.
Czytaj też:
20 młodych ludzi pobiło Polaka w Leeds. Zatrzymano 4 podejrzanych