– Dla mnie podejście solidarnościowe jest właściwe, ale trzeba spojrzeć też na inne kwestie. W Polsce i na Węgrzech jest wielu uchodźców z Ukrainy, których nie ma w Europie Zachodniej. Należy uwzględnić tę sprawę w osądzie całości, bo to oni (Polacy i Węgrzy – red.) stykają się codziennie z taką rzeczywistością – mówił Juncker. Dodał, że kraje, które nie chcą przyjmować migrantów z fal, jakie docierają do Europy z południa, winny zaangażować się bardziej w ochronę granicy zewnętrznej. Polityk wskazał, że takie rozwiązanie oznaczałoby w jego mniemaniu "solidarne podejście".
Wcześniej szef Komisji Europejskiej stwierdził, że "kryzys migracyjny jest elementem kryzysu w jakim znalazła się Europa". Mówił także o wysiłku ponoszonym przez kraje, takie jak Włochy, Grecja czy Malta w przyjmowaniu migrantów i zaspokajaniu ich podstawowych potrzeb. Przekonywał, że w związku z tym, ile kraje te wydają, relokacja migrantów między wszystkie państwa członkowskie winna być oparta na zasadzie solidarności. - Są kraje, które nie chcą przyjmować uchodźców i mówią, że są krajami katolickimi, więc nie chcą u siebie muzułmanów. To rozumowanie nieakceptowalne, bo najpierw jest człowiek, a dopiero później religia – podkreślił. Wskazał, że koniecznym jest przyjęcie osób, które uciekają przed wojną, śmiercią, gwałtem czy torturami.
Juncker przypomniał także, że debata o zmianie systemu ochrony granicy zewnętrznej UE jest spóźniona, gdyż już w 2007 roku Komisja Europejska zgłosiła projekt w tej sprawie. – To 8, 9 lat opóźnienia – dodał.