Adwokat Thomas Lyon-Caen twierdzi, że kontrole, do których doszło w 2011 i 2012 roku, odbywały się z naruszeniem podstawowych praw jego klientów i były dyskryminujące. Jak przekonuje, nie może być tak, że władza "łączy występek z kolorem skóry". Prawnik przywołuje statystyki, z których wynika, że we Francji osoby czarnoskóre są kontrolowane 13 razy częściej niż białe, natomiast ludzie o pochodzeniu arabskim – 15-krotnie częściej.
Francois Boucard, prawnik z organizacji Obrońców Praw Człowieka, podczas rozprawy przyznał, że profilowanie rasowe stało się powszechną praktyką, nawet jeżeli ludzie nie są podejrzani o żadne konkretne przestępstwo. Jak dodał, kontrole dokumentów osobistych są często przeprowadzane w oparciu o "różne cechy wyglądu, cechy zewnętrzne, kolor skóry. Boucard podkreślił, że młodzi mężczyźni o imigranckich korzeniach, a także ci pochodzący z mniejszości etnicznych, są nadreprezentowani wśród osób, które są szczególnie narażone na kontrole tożsamości.
Podczas pierwszego posiedzenia prokurator wnioskował o rozpatrywanie tylko 8 z 13 spraw, ponieważ, jak tłumaczył – w pozostałych pięciu kontrole były oparte na obiektywnych przesłankach. Żaden z 13 mężczyzn nie miał przestępczej przeszłości. Wszyscy skarżyli się na wielokrotne, uwłaczające kontrole tożsamości, które francuska policja traktuje jako element taktyki w walce z przestępczością.
Decyzja w tej sprawie ma zapaść 9 listopada. Budzi ona spore kontrowersje, ponieważ jeżeli sąd przychyli się do argumentów Lyon-Caena, będzie to oznaczało mniejszą swobodę dla policji w kwestii kontrolowania osób ze względu na ich podejrzany zdaniem funkcjonariuszy wygląd.