Reuters oraz południowokoreańska agencja prasowa Yonhap, powołując się na anonimowe źródło, poinformowały w poniedziałek, 10 października o czasowym wstrzymaniu produkcji modelu smartfona Note 7 przez koncern Samsung. "Ponieważ bezpieczeństwo konsumentów pozostaje naszym priorytetem, Samsung prosi wszystkich partnerów na całym świecie, aby zatrzymać sprzedaż i wymianę Galaxy Note 7 na czas trwania dochodzenia" – podała później firma. Teraz koncern apeluje do użytkowników Note 7 o wyłączenie aparatów.
Powodem takiej decyzji były baterie, które zapalały się lub eksplodowały podczas ładowania. Przed kilkoma dniami konieczna była ewakuacja samolotu linii Southwest Airlines z powodu dymu, który wydobywał się z wadliwego modelu smartfona, który klient otrzymał jako telefon zastępczy w zamian za posiadanego wcześniej Samsunga Note 7. W oficjalnym komunikacie firmy dotyczącym kolejnych przypadków zapłonów i eksplozji smartfonów wskazano, że powodem jest "rzadki" błąd produkcji, który skutkuje zetknięciem się anody i katody.
Jak podaje agencja Reutera, decyzja koncernu o wycofaniu z rynku modelu Galaxy Note 7 wpłynęło znacząco na giełdową wartość spółki. We wtorek 11 października zmniejszyła się ona aż o 18 miliardów dolarów. Analitycy szacują, że wycofanie smartfonów z rynku może kosztować Samsunga nawet 17 mld dolarów. W ciągu ostatniego tygodnia akcje południowo - koreańskiej firmy spadły na giełdzie o ponad jedną dziesiątą. Zdaniem ekspertów wpadka Samsunga może się okazać korzystna dla innych firm produkujących telefony z systemem operacyjnym Android, takich jak np LG Electronics, czy Google. W mniejszym stopniu skorzystać może amerykański koncern Apple, producent popularnych iPhone'ów.
Czytaj też:
Użytkownicy Samsungów Galaxy Note7 wezwani do zwrotu urządzeń