CNN powołując się na iracki wywiad poinformował o 284 mężczyznach i chłopcach zabitych na północy Iraku w czwartek i piątek. Cywile zostali użyci przez dżihadystów jako żywe tarcze. W ten sposób bojownicy Daesh bronili się przed szturmującymi Mosul siłami rządowymi. Po zakończeniu walki zakładnicy zostali rozstrzelani, a ich ciała buldożerem zepchnięto do masowego grobu.
Już kilka dni temu Organizacja Narodów Zjednoczonych ostrzegała przed podobnym scenariuszem. Przedstawiciele ONZ donosili o wygnaniu z okolic Mosulu około 550 rodzin. Wtedy też mówiło się o ewentualnym wykorzystaniu ludności przez dżihadystów w charakterze żywych tarcz.
Mosul od czerwca 2014 roku pozostaje w rękach Państwa Islamskiego. Nazywany jest "twierdzą" i głównym miastem IS w Iraku. Od poniedziałku 17 października siły rządu irackiego wspierane przez amerykańskich komandosów prowadzą operację mającą na celu odbicie miasta z rąk zbrodniarzy Daesh.
W tym samym czasie, kiedy trwa oblężenie Mosulu, dżihadyści zaatakowali w Kirkuku, oddalonym o 175 kilometrów na południowy-wschód. Zdaniem wojskowych ekspertów ten manewr ma odwrócić uwagę i odciągnąć część sił rządowych od "stolicy" IS.