Aktorka Salma Hayek która niemal od początku kampanii prezydenckiej w Stanach Zjednoczonych wypowiadała się negatywnie na temat Donalda Trumpa, opowiedziała w rozmowie z jedną z hiszpańskich stacji radiowych dlaczego nie popiera kandydata Republikanów.
Salma Hayek tłumaczyła, że gdy poznała Donalda Trumpa była w stałym związku. To jednak nie zniechęciło biznesmena, który miał
wielokrotnie zabiegać o jej numer telefonu. Kiedy już udało mu się go zdobyć, Trump miał nękać aktorkę telefonami. Wydzwaniał do mnie kilkanaście razy. –To było dość irytujące. Kiedy mówiłam mu, że mam chłopaka, uznał, że nie jest to żadna przeszkoda. Kiedy więc powiedziałam, że nawet gdybym była sama, nie chciałabym się z nim umówić na randkę, stwierdził, że jest to brak szacunku. Nie rozumiał słowa nie. Koniecznie chciał się ze mną umówić – opowiadała aktorka.
Kilka tygodni później do prasy trafiły artykuły, w których Trump przechwalał się, że to Hayek zabiegała o spotkanie, natomiast on nie był zainteresowane. – Ona jest za niska. Totalnie nie mój typ,dlatego odmówiłem – stwierdził w rozmowie z "National Enquirer". W następnych dniach Trump miał znowu nękać aktorkę telefonami.
Kobiety oskarżają Trumpa o molestowanie
Z informacji "New York Times" wynika, że trzy kobiety oskarżyły kandydata Republikanów o molestowanie seksualne. Jessica Leeds stwierdziła, że w 1980 roku, gdy miała 38 lat, Trump miał ją obmacywać, całować i łapać za pośladki. Do zdarzenia miało dojść w samolocie lecącym do Nowego Jorku. Biznesmen siedział w pobliżu kobiety. –W pewnej chwili poczułam, że pod moją sukienką jest jego ręka. To było okropne. Jego ręce były jak macki ośmiornicy – tłumaczyła.
Oskarżenia o molestowanie pojawiły się również ze strony Mindy McGillivray. W 2003 roku republikański kandydat na prezydenta miał złapać kobietę za pośladki podczas jej wizyty w Mar-a-Lago na Florydzie, gdzie towarzyszyła swojemu przyjacielowi Kenowi Davidoffowi, który zorganizował w tej miejscowości sesję fotograficzną. Kolejny przypadek opisany przez "New York Times" miał mieć miejsce w 2005 roku. Rachel Crooks opisała zdarzenie, do którego miało dojść w Trump Tower na Manhattanie. 22-letnia kobieta pracowała w firmie Trumpa jako sekretarka. Pewnego dnia miała spotkać przypadkiem biznesmena w należącym do niego biurowcu. Po tym, jak mu się przedstawiła, Trump miał ją pocałować w usta. O nieobyczajnym zachowaniu Trumpa mówiła również Cassandra Searles, miss Waszyngtonu z 2013 roku, którą polityk miał "złapać za pośladki, a następnie zaprosić do hotelowego pokoju".
Czytaj też:
Melania Trump broni męża. "Niektóre kobiety same wciskały mu numer telefonu"