Na Donalda Trumpa swój głos oddałoby 42,1 procent badanych. Z kolei na Hillary Clinton zagłosowałoby 40,8 procent ankietowanych. Wyniki sondażu IBD/TIPP mają spore znaczenie, bowiem był on najdokładniejszym wskaźnikiem trzech ostatnich wyborów, które odbywały się w USA.
Ostatnia debata
W Las Vegas odbyła się trzecia i zarazem ostatnia debata przed zaplanowanymi na 8 listopada wyborami prezydenckimi w USA. Mimo że ostatnie sondaże wskazywały na rosnącą przewagę Clinton, komentatorzy zwracali uwagę, że końcowa debata może jeszcze sporo zmienić.
Sztaby republikanów i demokratów przyjęły formułę sześciu bloków tematycznych. Kandydaci na prezydenta dyskutowali o imigracji, wydatkach państwa i długu publicznym, gospodarce, polityce zagranicznej oraz Sądzie Najwyższym. W ostatnim etapie ubiegający się o miejsce w Białym Domu politycy mieli wykazać, czemu to właśnie oni powinni zasiąść w prezydenckim fotelu.
Rozpoczęło się bez zwyczajowego podania dłoni. Pierwszy temat - Sąd Najwyższy to deklaracje kandydatów dotyczące tego, jakich kandydatów na sędziów zamierzają mianować (przyszły prezydent dysponował będzie możliwością wybrania 2/3 z nich). Kwestia wyboru sędziów SN w USA stanowi pole sporu. Hillary Clinton podczas debaty starała się wskazać wyjście z impasu, sugerując, że Senat powinien przyjąć nominację jednego z sędziów wskazanych przez Baracka Obamę. Trump nie omieszkał podkreślić, że wyznaczy do SN ludzi konserwatywnych. Dwa najważniejsze punkty, których mają bronić jego nominanci to rodzina oraz prawo do swobodnego dostępu do broni. - Sąd Najwyższy powinien podtrzymać drugą poprawkę, która jest obecnie bardzo atakowana. Jeśli moja rywalka wygra, z drugiej poprawki zostanie niewiele - przekonywał Trump, mówiąc o zapisie odnośnie dostępu do broni. Clinton stwierdziła, że nie jest przeciwna prawu do posiadania broni, wskazała jednak konieczność zaostrzenia przepisów, w celu ograniczenia przypadków przemocy z użyciem broni palnej.
Przy okazji rozmowy o sędziach SN kandydaci podkreślili odmienne stanowisko w sprawie aborcji. Podczas gdy Donald Trump zapewniał, że mianuje sędziów, którzy ograniczą prawo do aborcji, Clinton opowiadała się zdecydowanie za prawem kobiet do decydowania w tym zakresie.
"Potrzebujemy tego muru"
Kolejnym tematem była migracja. Trump nie krył się po raz kolejny ze swoją niechęcią wobec migrantów i powtórzył swoje ostrzeżenia na temat zagrożeń powodowanych nielegalną migracją. - Chcę zbudować mur. Potrzebujemy tego muru - mówił, przypominając swój pomysł wzniesienia muru na granicy z Meksykiem. Clinton imigrantów przedstawiła jako szansę dla USA i podkreśliła ich pozytywny wpływ na Stany Zjednoczone. Jednocześnie jednak zapewniła, że również zależy jej na utrzymaniu silnych granic. Zaznaczyła przy tym, że nie jet zwolenniczką deportacji nielegalnych migrantów, uznając to za sprzeczne z fundamentalnymi zasadami jej kraju.
Donald Trump przy okazji tego tematu zaatakował Clinton, zarzucając jej, że chce "otwartych granic" i twierdząc, że Władimir Putin przechytrzy ją "na każdym kroku". Mówiąc o sojuszach, w jakie zaangażowane są USA, Clinton podkreśliła, że nie chce renegocjacji warunków, czy demontażu paktów, zależy jej natomiast na dalszej współpracy. - Obrona innych krajów kosztuje nas fortunę. Nie stać nas na to, a oni mają z tego zarobek. Konieczna jest renegocjacja tych umów - przekonywał z kolei Trump.
"Powinni płacić za ochronę"
W temacie gospodarczym i dobrobytu Amerykanów Trump jeszcze raz powrócił do kwestii sojuszów, wskazując, że sojusznicy powinni "płacić" USA za ochronę. Przy tej okazji wymienił kraje takie jak Niemcy, Korea Południowa, Japonia czy Arabia Saudyjska.
Przy okazji tego tematu doszło do kilku ataków personalnych kandydatów. Clinton zarzucała Trumpowi, że mimo krytyki niekorzystnych umów z Chinami, zarabia na nich, kupując chińskie surowce. On z kolei zasugerował powiązania kandydatki demokratów z kapitałem saudyjskim za pośrednictwem fundacji jej oraz jej męża. W dyskusji pojawił się także temat podejścia Trumpa do kobiet, na który mocno rzutuje ujawnione na początku miesiąca nagranie, na którym wulgarnie wyraża się pod adresem zamężnej kobiety. - Nikt nie szanuje kobiet bardziej ode mnie - odrzucił zarzuty Trump. - Nawet nie przepraszałem żony, bo nie mam za co - stwierdził.
Co z Bliskim Wschodem?
Blok o polityce zagranicznej został zdominowany przez temat walki z tzw. Państwem Islamskim oraz terrorystami z innych organizacji. Trump zarzucił Clinton, że to ona odpowiada za obecną sytuację w Syrii i Iraku, ponieważ "wyprowadziła stamtąd wszystkich". Kandydat republikanów krytykował obecną polityką bliskowschodnią USA, wskazując, że korzysta na niej Rosja i Iran. Clinton przypomniała swój pomysł zakazu lotów nad Syrią, by uniknąć ofiar cywilnych.
Wypowiadając się na temat długu państwa, Clinton stwierdziła, że nie chce jego zwiększania. Wskazała na programy rozwojowe, w przypadku których źródłem finansowania mają być pieniądze od korporacji i najbogatszych. Trump stwierdził, że kwestia dalszego zadłużenia nie jest istotna, ponieważ zamierza on przyspieszyć amerykańską gospodarkę m.in. poprzez tworzenie nowych miejsc pracy.
Czytaj też:
Ostatnie starcie przed wyborami. Zacięta debata Clinton - Trump