W połowie października czarnogórscy policjanci zatrzymali 20 Serbów, podejrzanych o przygotowywanie "politycznie motywowanego" atak podczas wyborów w Czarnogórze. Szefa policji Slavko Stojanovicia mówił wówczas, że mężczyźni mieli planować ataki na budynki rządowe oraz – prawdopodobnie – na wysoko postawionych urzędników. Jak przekazał Stojanović, ataku mieli dokonać zaraz po zakończeniu trwających w niedzielę 16 października wyborów.
Zdaniem opozycji, cała akcja była mistyfikacją przygotowaną przez Djukanovica przy pomocy służb specjalnych, a jej celem było przedłużenie jego rządów w kraju. Przed wyborami premier oskarżał z kolei Rosję o finansowanie opozycji, by w ten sposób zapobiec wstąpieniu Czarnogóry w szeregi NATO. Przeciwnicy Djukanovica odrzucali te oskarżenia tłumacząc, że większość partii opozycyjnych jest zwolennikami członkostwa w Sojuszu Północnoatlantyckim.
Nacjonaliści z Rosji
– Za zorganizowaniem tej grupy przestępczej stali nacjonaliści z Rosji, którzy byli pewni, że rząd premiera Milo Djukanovica nie zostanie zmieniony na drodze wyborów, dlatego postanowili usunąć go siłą – mówił prokurator Katnić podczas niedzielnej konferencji prasowej. W skład grupy, według jego słów, wchodzili "terroryści z Czarnogóry, Rosji i Serbii". Do dokonania zamachu miała zostać wyznaczona osoba, która wyróżniała się skutecznością w strzelaniu z dużej odległości. Katnić dodał, że aresztowani przestępcy mieli około 50 karabinków automatycznych oraz podobną ilość pistoletów. Jak zaznaczył, mimo że w jej skład wchodzili Rosjanie, ich działanie nie było motywowane przez władze na Kremlu.
Spór o NATO i UE
W wyborach z 16 października prozachodnia Demokratyczna Partia Socjalistów (DPS) odniosła zwycięstwo. Głosowanie przebiega w napiętej atmosferze, ponieważ (DPS) od jakiegoś czasu stara się o akcesję Czarnogóry do Unii Europejskiej oraz o wejście do NATO, co nie spotyka się z aprobatą opozycyjnego DF (Frontu Demokratycznego, koalicji partii proserbskich i prorosyjskich), który takie działania krytykuje.