Rzecznik talibów Zabihullah Mujahid w oświadczeniu, które przesłano agencji Associated Press stwierdził, że administracja nowo wybranego prezydenta po zaplanowanym na 20 stycznia zaprzysiężeniu „powinna pozwolić Afgańczykom stać się wolnym narodem, który utrzymuje relacje z innymi państwami oparte na zasadzie nieingerencji w wewnętrzne kwestie”.
Siły USA w Afganistanie
Wojska amerykańskie stacjonują w Afganistanie nieprzerwanie od 16 lat. Inwazja na kraj, rządzony wówczas przez talibów, była pierwszym krokiem administracji prezydenta George'a W. Busha w tzw. globalnej wojnie z terroryzmem. W 2002 roku Amerykanie zdołali całkowicie rozbić siły talibów, jednak konflikt zamienił się w wojnę partyzancką, która de facto wciąż trwa. Na problemy środkowoazjatyckiego państwa nakładają się również interesy karteli narkotykowych (Afganistan jest największym producentem opium na świecie - red.) oraz walki między talibami, a zwolennikami tzw. Państwa Islamskiemu, którzy
.
Czytaj też:
Bojownicy tzw. Państwa Islamskiego zabili 30 cywilów, w tym dzieci
W walkach o wpływy bierze udział także Al-Kaida. Rząd z Kabulu nie posiada wystarczających środków, by adekwatnie odpowiedzieć na destabilizację państwa. Z tego właśnie powodu Amerykanie utrzymują w państwie rządzonym przez Ashrafa Ghaniego około 10 tysięcy żołnierzy oraz instruktorów, których zadaniem poza szkoleniem sił bezpieczeństwa jest prowadzenie operacji antyterrorystycznych.
Wybory w USA
Amerykanie, którzy wzięli udział w wyborach prezydenckich, zdecydowali o powierzeniu urzędu prezydenta Donaldowi Trumpowi. Kandydat Republikanów zebrał przynajmniej 289 głosów elektorskich (by zostać prezydentem koniecznym jest zebranie 270 - red.). Co więcej, okazać się może, że Hillary Clinton zdobyła więcej głosów wyborców niż jej kontrkandydat. Więcej o amerykańskim systemie wyborczym oraz przebiegu wyborów można przeczytać we Wprost.pl.
Czytaj też:
Donald Trump 45. prezydentem Stanów Zjednoczonych
Reakcje światowych przywódców na zwycięstwo Trumpa
Prezydent-elekt Donald Trump otrzymał po wyborze gratulacje z wielu stolic świata. Depesze przesłali m.in. Donald Tusk, Andrzej Duda i Władimir Putin. Wynik wyborów spowodował wybuch entuzjazmu w Dumie Państwowej Federacji Rosyjskiej (izbie niższej parlamentu - red.). Z kolei kanclerz Angela Merkel postawiła Trumpowi pewne warunki, a Donald Tusk strawestował hasło wyborcze kandydata Republikanów.
Czytaj też:
Rosyjscy politycy zachwyceni wynikiem wyborów w USA. Hillary to "babcia", a jej mąż to "stary plecak"Czytaj też:
Duda pogratulował Trumpowi. "Jestem wdzięczny za to, że..."Czytaj też:
Merkel pogratulowała Trumpowi, ale nie kryła rezerwy i postawiła warunekCzytaj też:
Tusk zwrócił się do Trumpa. Przewrotnie wykorzystał jego hasło wyborcze