O prowadzonych działaniach poinformował Minister Obrony Ukrainy Stepan Półtorak i szef Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Wiktor Muzhenko. Raport o wyniku manewrów otrzymał od nich prezydent Petro Poroszenko. – Plan został wykonany, pociski rakietowe w czasie ćwiczeń w pobliżu Krymu trafiły w cele – powiedział z kolei sekretarz ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ołeksandr Turczynow.
Wcześniej Poroszenko zakomunikował, że powodem przeprowadzenia manewrów w pobliżu Krymu są agresywne zachowania Rosji. – To zmusza nas do zorganizowania tych działań. Trzeba być gotowym do inwazji na pełną skalę – stwierdził. Poinformowano również, że pierwszego dnia ćwiczeń nie zauważono żadnej prowokacji ze strony rosyjskiej.
Rosja groziła Ukrainie
Ukraińskie manewry miały odbyć się w dniach 1-2 grudnia. W związku z tym rosyjskie Ministerstwo Obrony wezwało na rozmowę ukraińskiego attaché wojskowego w Moskwie. W piśmie, które wręczyła mu strona rosyjska podkreślono, że jeśli Ukraina zdecyduje się na przeprowadzenie manewrów, Rosjanie będą „zestrzeliwać rakiety i zaatakują ukraińskie wyrzutnie”.
Sekretarz Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Ołeksandr Turczynow przekonywał jednak, że przestrzeń powietrzna Rosji sięga jedynie do połowy Cieśniny Kerczeńskiej. Łączy ona Morze Azowskie z Morzem Czarnym.
Wołodimir Krizhanowski, ukraiński urzędnik wojskowy zapewnił jednocześnie, że ćwiczenia przeprowadzane są zgodnie z prawem narodowym. Podkreślił, że odbywają się one co najmniej 30 km od przestrzeni powietrznej Krymu. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział dziennikarzom w środę, że nie wie, czy prezydent Władimir Putin nakazał rosyjskiemu MON przygotować potencjalną odpowiedź wojskową na ukraińskie testy.
Czytaj też:
Rosja grozi Ukrainie atakiem rakietowym. To odpowiedź na manewry w pobliżu Krymu