Lessing, wieloletni wykładowca prawa na Harvardzie, w 2016 przez krótki czas ubiegał się o kandydowanie w wyścigu prezydenckim z ramienia Demokratów. Gdy zwyciężył Trump, profesor założył grupę "Electors Trust", która oferuje bezpłatną pomoc prawną dla republikańskich elektorów, którzy zdecydują się zagłosować przeciwko Donaldowi Trumpowi. Tydzień temu o takiej decyzji otwarcie poinformował elektor z Teksasu, Christopher Suprun.
"Politico" podaje, że jeśli w jego ślady poszłoby jeszcze 36 elektorów, przy łącznej liczbie 37 zbuntowanych republikańskich członków Kolegium, Trump nie otrzymałby wymaganej do zwycięstwa liczby głosów. W takim wypadku konieczne byłoby wybranie prezydenta przez Izbę Reprezentantów. O tym, kto zostałby wiceprezydentem, zdecydowałby Senat.
Kolegium Elektorów liczy łącznie 538 członków. Trump uzyskał większość w stanach, z których pochodzi łącznie 306 elektorów, Clinton - 232. Wszyscy oni zgromadzą się 19 grudnia w stolicach swoich stanów, gdzie oficjalnie oddadzą głosy na prezydenta. Jeżeli wszyscy elektorzy republikańscy oddaliby głos na Trumpa, wówczas z łatwością zdobyłby on wymagane 270 głosów, które oznaczają zwycięstwo w wyścigu o prezydenturę. Dlatego też trwa lobbowanie, które mogłoby doprowadzić do remisu.
Na Clinton głosowało 65 759 248 obywateli USA, zaś na Trumpa 62 915 886. Różnica wynosi niemal 3 mln głosów na korzyść kandydatki Demokratów, jednak to Trump zdobył więcej głosów elektorskich.