Wysoki rangą policjant przekazał w rozmowie z welt.de, że w sprawie są nowe fakty, z których wynika, że prawdziwy winowajca, odpowiedzialny za atak na jarmarku świątecznym w Berlinie, wciąż jest uzbrojony i na wolności i może przyczynić się do spowodowania kolejnej tragedii. Słowa te potwierdza fakt, iż zatrzymany Naved B., który był podejrzewane o dokonanie zamachu po złożeniu obszernych wyjaśnień został zwolniony przez prokuraturę.
Kilkadziesiąt godzin po zamachu do jego przeprowadzenia przyznało się tzw. Państwo Islamskie.
Czytaj też:
Terroryści z tzw. Państwa Islamskiego przyznają się do ataku w Berlinietwittertwitter
Do zdarzenia doszło około godziny 20.15 w dzielnicy Charlottenburg. Sprawca zdołał uciec z miejsca zamachu, jednak po jakimś czasie doniesiono o zatrzymaniu podejrzanego, który uciekał przez ponad kilometr.
Na tę chwilę bilans ofiar śmiertelnych sięga 12 osób. Liczba ta może jednak się zwiększyć, ponieważ w ataku co najmniej 50 osób zostało rannych. Minister zdrowia Brandenburgii poinformował, że w szpitalu przebywa na tę chwilę 29 osób, a część jest w stanie ciężkim i walczy o życie.
W szpitalu Charite w Berlinie przebywa osiem osób najpoważniejszymi urazami po ataku. Przebywają na oddziałach intensywnej terapii. Sześciu pacjentów ma umiarkowane obrażenia – przekazały władze szpitala. W sumie w szpitalu tym przebywało 16 osób, rannych w ataku. Dwóch z nich zmarło. Ofiarom i krewnym udzielono wsparcia psychologów.
Tożsamość sprawcy pozostaje nieznana
W nocy z poniedziałku na wtorek niemieckie media informowały, że sprawca przyjechał do Niemiec w lutym jako uchodźca z Pakistanu lub Afganistanu (dziennik „Die Welt” podawał od początku, że podejrzany to uchodźca z Pakistanu). Informowano również o tym, że podejrzewany to 23-letni Naved B. Mężczyzna urodził się 1 stycznia 1993 roku w Turbat w Pakistanie. Od lutego 2016 roku przebywał w Niemczech i 2 czerwca 2016 roku otrzymał zezwolenie na pobyt w tym kraju.Po kilkunastu godzinach i złożeniu obszernych wyjaśnień, został on zwolniony decyzją prokuratury federalnej w Karlsruhe, która przejęła śledztwo.
Czytaj też:
Zatrzymany po zamachu w Berlinie odzyska wolność. Prokurator wyjaśnia powody
Poszukiwania sprawcy przy granicy z Polską
Rzecznik premiera Brandeburgii Dietmara Wodike poinformował, że władze landu zaoferowały rządowi federalnemu wszelką dostępną pomoc. Z kolei minister spraw wewnętrznych wskazał, że w całym kraju wdrożono specjalne środki bezpieczeństwa, przede wszystkim w szkołach oraz na lotniskach. Podjęto także decyzję o tym, że jarmarki bożonarodzeniowe będą nadal otwarte w całym kraju, ale towarzyszyć im będą dodatkowe środki bezpieczeństwa. Ponadto, policja federalna zwiększyła swoje zaangażowanie w poszukiwania na lotniskach Tegel i Schönefeld oraz w wydzielonym 30-kilometrowym pasie przy granicy z Polską. Funkcjonariusze otrzymali długą broń automatyczną oraz kamizelki kuloodporne.
Czytaj też:
Niemiecka policja przy granicy z Polską zintensyfikowała poszukiwania zamachowca z Berlina
Polskie tablice rejestracyjne
Ciężarówka, którą sprawca taranował ludzi, miała polskie tablice rejestracyjne, rozpoczynające się od liter GDA, co zauważyć można było na wszystkich zdjęciach zamieszczonych przez media w portalach społecznościowych.
Szybko udało się ustalić, że pojazdem podróżował Polak z firmy Ariel Żurawski. Skontaktowano się także z właścicielem firmy i jednocześnie kuzynem kierowcy, który zapewnił, że zamachowcem nie mógł być Polak. Właściciel firmy przekazał ponadto, że żona Polaka nie mogła się z nim skontaktować od godz. 16:00, a on sam rozmawiał z nim po raz ostatni około godz. 12:00.
twittertwittertwitter
Ciało Polaka w ciężarówce
Od początku podawano, że w ciężarówce znaleziono ciało mężczyzny. Media donosiły, że ciało należy do polskiego kierowcy, jednak zaprzeczyła temu polska dyplomacja. Ostatecznie w nocy z poniedziałku na wtorek niemiecka policja potwierdziła, że ciało znalezione w kabinie ciężarówki to Polak. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Brandenburgii przekazało, że polski kierowca prawdopodobnie zginął w wyniku rany postrzałowej. – Polski kierowca jest ofiarą, a nie sprawcą – przekazał Karl-Heinz Schroter. Dziennik „Der Spiegel” poinformował, że polski kierowca ciężarówki zginął od jednego strzału w głowę z małej odległości. Do strzału użyto broni małego kalibru.
Polskie śledztwo
W związku z zamachem w Berlinie oraz faktem, iż jedną z ofiar był Polak, a skradziona ciężarówka, która wjechała w tłum, Prokuratura Krajowa wszczęły śledztwo w sprawie m.in. dokonania zabójstwa z zamiarem zaboru mienia. Celem tych działań, zdaniem śledczych, było przygotowanie do popełnienia zbrodni przeciwko ludzkości.
Czytaj też:
Polscy prokuratorzy wszczęli śledztwo w sprawie zamachu na jarmarku bożonarodzeniowym
Policja szturmuje Tempelhof
Rano we wtorek podano, że dawne berlińskie lotnisko Tempelhof, gdzie obecnie znajduje się największy obóz dla uchodźców w Niemczech, szturmowane jest przez policję oraz brygady antyterrorystyczne SEK. Informację tę potwierdziła rzecznik berlińskiej policji, nie podając jednak żadnych szczegółów. – Mogę potwierdzić, że od rana trwa akcja na lotnisku Tempelhof – powiedziała Patricia Bramer. – Szturmu dokonuje wraz z policją oddział SEK – dodała. Według informacji podanych przez portal welt.de, w obozie dla uchodźców w Tempelhof mieszkał sprawca ataku.
Sześć ofiar ataku zidentyfikowanych
Szef Federalnego Urzędu Kryminalnego Holger Muench poinformował, że do tej pory udało się zidentyfikować tożsamość sześciu spośród dwunastu ofiar zamachów w Berlinie. Wszystkie sześć osób posiadało niemieckie obywatelstwo. Z kolei rzecznik berlińskiej służby zdrowia Christoph Lang przekazał informację dotyczące ofiar ataku w Berlinie. Spośród 49 rannych, którzy trafili do szpitali na terenie całego miasta, 24 osoby zostały wypuszczone do domów. Pod opieką lekarzy nadal pozostaje 25 osób, które zostały ranne w wyniku zamachu. Według Christopha Langa 14 osób znajduje się w stanie ciężkim. Rzecznik służby zdrowia podkreślił, że na chwilę obecną nie jest przesądzone, czy uda się uratować wszystkich, którzy trafili do szpitali w wyniku zdarzeń, do których doszło na jarmarku świątecznym w dzielnicy Charlottenburg.
Relacja straży pożarnej
W trakcie akcji ratunkowej krótką konferencję prasową zorganizowała straż pożarna. Przedstawiciel służb ratowniczych potwierdził, że w tłum wjechała ciężarówka o dopuszczalnej masie do 40 ton z polskimi tablicami rejestracyjnymi. Strażak odmówił udzielenia szczegółowych informacji dotyczących liczby ofiar, ponieważ jak wskazał, trwa akcja ratunkowa, w trakcie której wiele osób jest w stanie krytycznym, a wiele jest reanimowanych, choć nie zawsze z sukcesem. Na miejscu pracowało około 130 ratowników.
twittertwittertwittertwitter
Zamach w Nicei
Do ataku przeprowadzonego w podobny sposób – poprzez wjazd ciężarówki w tłum – doszło 14 lipca w w Nicei (święto narodowe Francji upamiętniające zburzenie Bastylii podczas rewolucji 1789 roku – red.). Zginęły wówczas 84 osoby, a ponad 200 zostało rannych. Kierowca, który wjechał w tłum zebrany, by podziwiać fajerwerki na Promenadzie Anglików, korzystał także z broni palnej. Rozpędzony pojazd przejechał ponad 2 kilometry. W trakcie rajdu dochodziło do kilku prób powstrzymania zamachowca. 31-letni Mohamed Lahouaiej Bouhlel został ostatecznie zastrzelony przez policję.