– Poprosiłem rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, by pośmiertnie odznaczyć Andrija Karłowa. Zaaferowałem także zorganizowanie państwowego pogrzebu, ponieważ zginął w trakcie wypełniania obowiązków. To był błyskotliwy, szanowny w kraju, gdzie pełnił misję, dyplomata. Miał dobre relacje z rządem Turcji oraz innymi grupami politycznymi tego kraju – powiedział Władimir Putin w specjalnym wystąpieniu po śmierci Karłowa. Zapewnił także, że śmierć dyplomaty była zamachem terrorystycznym i nie wpłynie to negatywnie na relacje Moskwy z Ankarą.
W poniedziałek 19 grudnia w stolicy Turcji zastrzelono 62-letniego ambasadora Rosji. Do zamachu doszło na uroczystym otwarciu wystawy „Rosja oczami Turków” w Centrum Sztuki Współczesnej. Według medialnych doniesień napastnik strzelił w plecy dyplomaty. Strzały padły w chwili, kiedy Rosjanin opuszczał mównicę po zakończonym przemówieniu. Oprócz Karłowa ranne zostały także trzy inne osoby. Telewizja CNN informowała także o trwającej później strzelaninie.Ostatecznie zamachowiec został zabity przez siły porządkowe.
Ambasador Andriej Karłow został przetransportowany do szpitala. Jego stan od samego początku określano jako ciężki. Pomimo starań lekarzy, dyplomata zmarł - podają tureckie media. Do ataku doszło w dzień po krajowych protestach przeciwko rosyjskiej interwencji w Syrii. Według świadków napastnik tuż przed oddaniem strzału krzyczał: „My umieramy w Aleppo, ty umierasz tutaj”. Swoje przesłanie przerywał także okrzykami „Allah Akbar!”.
Czytaj też:
Zamach na rosyjskiego ambasadora w Turcji. Karłow nie żyje