23 grudnia włoskie ministerstwo spraw zagranicznych potwierdziło, że w porannej strzelaninie z policją w Mediolanie zginął Anis Amri, podejrzany o dokonanie zamachu w Berlinie, w którym zginęło 12 osób. Odciski palców pochodzącego z Tunezji Amriego znaleziono na drzwiach ciężarówki, która wjechała w tłum ludzi przebywających na jarmarku świątecznym w berlińskiej dzielnicy Charlottenburg.
Dzień po śmierci Amriego tunezyjski minister spraw wewnętrznych przekazał, że zatrzymano trzy osoby, które utrzymywały kontakty z domniemanym terrorystą i mogą mieć związek z grudniowym zamachem. Jedną z zatrzymanych osób jest bratanek Amriego, który kontaktował się z nim poprzez portale społecznościowe. Jest też hiszpański wątek śledztwa w sprawie zamachu. Służby wywiadu Hiszpanii analizują wymianę wiadomości między Amrim i hiszpańskim rezydentem z 19 grudnia.
23 grudnia związana z dżihadystami agencja prasowa Amak poinformowała, że zamachowiec z Berlina nawoływał wcześniej do „ataku na krzyżowców”, czyli świat zachodni. Miał być to właśnie Anis Amri, który na specjalnym nagraniu miał wezwać „muzułmańskich braci” przebywających w Europie, by „zabijali świnie krzyżowców w miarę własnych możliwości”.
Czytaj też:
„Krew muzułmanów nie zostanie przelana na darmo”. Zamachowiec z Berlina groził już wcześniej