Koreański mnich oblał się łatwopalną substancją i podpalił podczas sobotniego protestu przeciwko prezydent kraju Park Geun Hie. Mężczyzna z poparzeniami trzeciego stopnia znajduje się obecnie w uniwersyteckim szpitalu w Seulu. Nie odzyskał przytomności, oddycha przez respirator. 64-latek pozostawił krótki list, w którym wyjaśniał powody swojego makabrycznego gestu. Nazywa w nim premier Korei Południowej „zdrajczynią” i nie zgadza się na umowę zawartą pomiędzy Japonią, a swoim krajem, dotyczącą zamknięcia tematu seksualnych niewolnic. Chodzi o zniewolone podczas II Wojny Światowej koreańskie kobiety, które umieszczone zostały w domach publicznych japońskiej armii. Tak zwane „comfort woman” wykorzystywane były przez japońskich żołnierzy w latach 1940-1945.
W roku 2015 Korea Południowa zawarła z Japonią porozumienie, w którym zrzekła się jakichkolwiek dalszych roszczeń w tej sprawie, w zamian za sowite zadośćuczynienie z kasy japońskiego rządu (1 mld jenów, czyli około 8,5 m,ln dolarów). O umowie pomiędzy tymi krajami zrobiło się w ostatnim czasie głośno ze względu na pomniki upamiętniające dramat koreańskich kobiet, które stanęły przed ambasadą Japonii w Seulu i konsulatem tego kraju w Pusan. – Obie strony potwierdziły, że jest to ostateczna i nieodwracalna umowa. Japonia szczerze wypełniła swoje zobowiązania. Teraz Korea Południowa powinna wykazać się dobrą wolą – przekonuje premier Japonii Shinzo Abe.
Impeachment w Korei Południowej
W sobotę 7 stycznia w Seulu miała miejsce kolejna z serii wielotysięcznych manifestacji przeciwko prezydent kraju Park Geun Hie. Domagano się natychmiastowego ustąpienia oskarżanej o korupcję polityk. 9 grudnia południowokoreański parlament w ramach procedury impeachmentu przegłosował odsunięcie od władzy prezydent kraju Park Geun-hie. Do czasu podjęcia decyzji o jej losie przez Trybunał Konstytucyjny, który ma na to aż 180 dni, obowiązki głowy państwa pełni premier Hwang Kyo-ahn.
Czytaj też:
Zmiana władzy w Korei Południowej. Hwang Kyo-ahn przejął obowiązki głowy państwa