Ryzyko wojny rośnie? Prezydent nie chce ustąpić, żołnierze gotowi do interwencji

Ryzyko wojny rośnie? Prezydent nie chce ustąpić, żołnierze gotowi do interwencji

Żołnierze senegalskiej armii
Żołnierze senegalskiej armii Źródło: Wikimedia Commons / Elsa Portillo, U.S. Marine Corps
Oddziały złożone z żołnierzy afrykańskich państw przesuwają się w kierunku Gambii w celu nadzorowania inauguracji prezydenta elekta Adama Barrow. Operacją militarną kieruje Senegal. W nocy podano, że państwa gotowe są do podjęcia interwencji zbrojnej, jeżeli prezydent Yahya Jammeh nie złoży urzędu.

– Czekamy do chwili, w której wszystkie polityczne środki zostaną wykorzystane. Mandat ustępującego prezydenta upływa o północy i do tego czasu powinien zacząć opuszczać urząd – powiedział generał Seydou Maiga Mboro, dowódca sił zbrojnych Senegalu, na antenie senegalskiego radia RFM. Wojskowy dodał, że siły, którymi dysponuje są na pozycjach i są gotowe do przekroczenia granic Gambii dokładnie o północy, jeśli Yahya Jammeh nie zdecyduje się pokojowo ustąpić z zajmowanego stawiska.

Według doniesień medialnych nad ranem w czwartek w Banjulu jest spokojnie. Wojska mają patrolować ulice, a centrum miasta wydaje się wymarłe. Prezydent elekt Adam Barrow wydał w nocy na Facebooku oświadczenie, w którym zapewnił, że przewodnictwo Yahya Jammeh oficjalnie się skończyło. „Nowa era Gambii w końcu jest tutaj” – zapewnił.

Geografia i wspólnota międzynarodowa przeciwko prezydentowi

Gambia jest niewielkim afrykańskich państwem kompletnie otoczonym przez Senegal. Jedynie od zachodu granicę stanowi wybrzeże Oceanu Atlantyckiego. Właśnie położenie geograficzne zamierza wykorzystać blok państw Afryki Zachodniej (ECOWAS, Wspólnota Gospodarcza Państw Afryki Zachodniej – red.) do wywarcia presji na prezydenta, który nie chce oddać władzy. Siły senegalskie zostały bowiem dyslokowane na północ i południe od Gambii. Ponadto wsparcie dla ewentualnej akcji militarnej zadeklarowała Ghana, Nigeria skierowała w kierunku wybrzeża Gambii okręt wojenny oraz wysłała do Dakaru, stolicy Senegalu, kilka myśliwców, śmigłowców, samolotów transportowych oraz 200 żołnierzy obsługi.

„Tych, którzy będą opierać się pokojowej zmianie władzy, która winna zajść o północy, czekają wszelkie możliwe konsekwencje, czego muszą być świadomi” – napisał doradca zwycięzcy grudniowych wyborów Mai Ahmad Fatty.

Wolta satrapy

Prezydent Yahya Jammeh rządzi Gambią od 22 lat. Jego rządy to okres m.in. zamykania w więzieniach przeciwników politycznych czy niewyjaśnionych zaginięć dysydentów. Kres wszechwładzy Jammeha miały położyć wybory prezydenckie przeprowadzone w grudniu 2016 roku. Urzędujący prezydent przegrał z Adama Barrowem i w transmitowanym przez telewizję wystąpieniu telefonicznie pogratulował rywalowi oraz uznał jego zwycięstwo.

Uroczystość przekazania władzy zaplanowano na 19 stycznia. Wszystko zmieniło się kilkanaście godzin przed tą datą. 18 stycznia parlament przyjął uchwałę, w której wydłużył kadencję Jammeha o kolejne 3 miesiące, a prezydent wprowadził na terytorium całego państwa stan wyjątkowy, by zablokować możliwość przekazania władzy. Stało się tak, mimo że Unia Afrykańska zapowiedziała, iż przestanie uważać Jammeha za prezydenta od 19 stycznia. Nagłą woltę należy tłumaczyć zapowiedziami polityków opozycji, którzy chcieli wszczęćia śledztw przeciwko Jammehowi w sprawie stosowanych wobec dysydentów na jego polecenie represji. Prezydent stwierdził wówczas, że wybory należy powtórzyć.

Adama Barrow przebywa w sąsiednim Senegalu z powodu obaw o własne bezpieczeństwo. Jak napisał w oficjalnym oświadczeniu, zaprzysiężony na stanowisku prezydenta może zostać w ambasadzie Gambii, która zgodnie z prawem stanowi fragment terytorium tego państwa, choć de facto znajduje się w Dakarze.

Czytaj też:
Prezydent miał oddać jutro władzę. Wprowadził stan wyjątkowy, obywatele opuszczają kraj

Źródło: WPROST.pl