Latem ma zostać wydany dekret, który umożliwi przyznanie dostępu do tabletek jodowych dla osób mieszkających w odległości do 100 kilometrów od obiektu jądrowego.
Wcześniej tylko osoby mieszkające w promieniu 20 kilometrów były uprawnione do otrzymywania tabletek jodu bezpłatnie. Belgijski minister spraw wewnętrznych Jan Jambon podkreślał, że katastrofa jądrowa w elektrowni Fukushima pokazała skalę zagrożenia. – Radioaktywna chmura może rozprzestrzeniać się bardzo daleko – dodał.
Pęknięcia na ścianach reaktora
Dyskusja na ten temat trwa w Belgii od kwietnia ubiegłego roku. Dziennik „La Libre” informował, że akcja ministerstwa zdrowia podyktowana była obawami obywateli odnośnie bezpieczeństwa dwóch funkcjonujących w kraju elektrowni atomowych w Doel i Tihange. Niepokój budziły niewielkie pęknięcia na ścianach reaktora. Według zaleceń opracowanych na polecenie rządu, tabletki chroniące tarczycę przed skażeniami planowano rozdać prewencyjnie obywatelom zamieszkującym obszar w promieniu minimum stu kilometrów od reaktorów. To prawie cała populacja tego niewielkiego kraju, dlatego tabletki byłyby rozdane wszystkim 11 milionom Belgów. Do tej pory tego typu środkiem ostrożności objęci byli mieszkańcy terenów położonych nie dalej niż 20 km od elektrowni. Uznano jednak, że tamte normy nie pasują do obecnego zagrożenia.
Niepokój o reaktory
Zastrzeżenia do bezpieczeństwa belgijskich reaktorów miały także władze państw sąsiednich. Niemcy od lat zwracają Belgom uwagę na temat ich bezpieczeństwa nuklearnego. Berlin zalecał wyłączenie obu elektrowni do czasu lepszego zabezpieczenia rdzeni atomowych.
Kolejną kwestią są ewentualne ataki terrorystyczne. W marcu tego roku gazeta „Dernier Heure” donosiła o tym, że zamachowcy z Brukseli sprawdzali możliwość przeprowadzenia zamachu na elektrownie. Umieścili nawet kamerę przed domem dyrektora belgijskiego programu badań nuklearnych. W dniu zamachów w Belgii pracownicy obu elektrowni zostali ewakuowani, a do ochrony reaktorów wysłano wojsko.