W ubiegłym tygodniu tygodnik satyryczny „Le Canard Enchaine” pisał, że żona kandydata na prezydenta Francji, Penelope, przez lata była wynagradzana z parlamentarnych funduszy za fikcyjną pracę. Penelope Fillon otrzymała łącznie ok. 500 tys. euro – najpierw pełniła funkcję parlamentarnej asystentki męża (lata 1998-2002), a potem jego następcy.
W środę, 25 stycznia, prokuratorzy z Paryża poinformowali, że wszczynają śledztwo w sprawie żony Fillona. „W związku z tą publikacją, rozpoczęliśmy wstępne dochodzenie w sprawie sprzeniewierzenia funduszy publicznych, nadużycia majątku i ukrywania tych przestępstw” – przekazała prokuratura.
Fillon, w przeszłości premier Francji, pytany przez dziennikarzy o komentarz do sprawy, odpowiedział: – Widzę, że sezon na „śmierdzące bomby” właśnie się zaczął. Wcześniej Fillon wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że tak szybka decyzja o wszczęciu dochodzenia „spowoduje wyciszenie tej kampanii oszczerstw i położy kres bezpodstawnym oskarżeniom”.