Rząd wycofał się ze zmian, które chroniłyby skorumpowanych polityków. Obywatele domagają się dymisji

Rząd wycofał się ze zmian, które chroniłyby skorumpowanych polityków. Obywatele domagają się dymisji

W obliczu wielosettysięcznych protestów, które nieprzerwanie od sześciu dni przetaczają się przez Rumunię, rząd Sorina Grindeanu wycofał się z wprowadzenia przepisów, które utrudniłyby karanie skorumpowanych polityków i biznesmenów. Mimo tej decyzji, demonstranci nie przerwali swojej akcji i domagają się dymisji gabinetu socjalistycznego premiera.

Decyzja o uchyleniu nowych przepisów została przekazana do wiadomości publicznej w niedzielę 5 lutego po tym, jak w trybie pilnym zebrała się Rada Ministrów sformowana przez polityków Partii Socjaldemokratycznej (PSD – red.). O tym ruchu poinformował osobiście premier Sorin Grindeanu w specjalnym orędziu.

Decyzja rządu nie przekonała jednak protestujących do przerwania demonstracji i na samym tylko Placu Zwycięstwa w Bukareszcie zebranych pozostaje tysiące osób (wieczorem 5 lutego był to około 300-tysięczny tłum - red.).

Ochrona skorumpowanych polityków

Początek masowym protestom dało rozporządzenie, na mocy którego przestępstwa na szkodę skarbu państwa są ścigane z urzędu, gdy wywołały stratę większą niż 44 tysiące euro. Przyjęcie rozporządzenia, które spowodowało wybuch niezadowolenia społecznego, ucieszyło na pewno jedną osobę. Liviu Dragnea, bo o nim mowa, lider PSD nie zostanie ukarany za fikcyjne zatrudnianie pracowników. Na tym procederze państwo straciło 24 tysiące euro. Proces trwał 1 dzień. Drugim ruchem rządu, który nie podobał się obywatelom, była przesłana do parlamentu ustawa amnestii dla 2,5 tysiąca osób przebywających w więzieniach z wyrokami krótszymi niż 5 lat pozbawienia wolności. W uzasadnieniu rząd wskazywał, że celem jest zmniejszenie przeludnienia w więzieniach. W ocenie demonstrantów - ochrona lub uwolnienie skorumpowanych polityków.

Międzynarodowa reakcja

Zmiana prawa została skrytykowana przez szefa Komisji Europejskiej Jeana-Claude'a Junckera, który podkreślił, że „walka z korupcją musi być toczona ciągle, a nie odwracana”. – Z wielkim zmartwieniem patrzymy na to co dzieje się w Rumunii – dodał. W podobnym tonie wyrazili się ambasadorowie Belgii, Kanady, Francji, Niemiec, Królestwa Niderlandów i Stanów Zjednoczonych Ameryki, którzy wydali wspólne oświadczenie.

Źródło: CNN