Elorowi Azarii, 19-letniemu żołnierzowi z Izraela, zarzucono na początku stycznia tego roku, że w Hebronie (na Zachodnim Brzegu Jordanu, miasto położone ok. 35 km na południe od Jerozolimy w Autonomii Palestyńskiej), zastrzelił rannego Palestyńczyka, 21-letniego Abdula Fataha Al-Szarifa. Wcześniej Palestyńczyk zaatakował nożem izraelskich wojskowych. Azaria tłumaczył się później, że dobił rannego, ponieważ obawiał się, że może mieć on przy sobie ładunki wybuchowe.
21 lutego sąd zdecydował, że Azaria zostanie skazany na 18 miesięcy więzienia (prokuratura domagała się od 3 do 5 lat dla wojskowego). Od razu pojawiły się głosy, że wyrok jest zbyt łagodny – krytycy wykazywali, że Azaria ani razu nie wyraził skruchy z powodu zabójstwa. Przypominali też, że żołnierz – co ujawniono w toku śledztwa – po zastrzeleniu Al-Szarifa powiedział koledze z jednostki, że Palestyńczyk „zasłużył na śmierć”.
Sędzia Maja Heller, uzasadniając wyrok powiedziała, że kara wobec Azarii została złagodzona przez fakt, że było to jego pierwsze takie przestępstwo. Heller wyjaśniała też, że do zabójstwa doszło na terenie walk, a Azaria, wówczas sierżant (został zdegradowany po zabójstwie Palestyńczyka – red.), nie dostał wyraźnych rozkazów, jak się zachowywać.