Od czasu ostatnich wyborów prezydenckich na Filipinach rządzi Rodrigo Duterte, znany z kontrowersyjnych, niezwykle ostrych wypowiedzi oraz rozpętania na wielką skalę wojny z narkotykami. Tuż po wygraniu wyborów zachęcał rodaków do zabijania dilerów. – Alarmuj nas, policję albo zrób to sam, jeśli posiadasz karabin. Masz moje poparcie – powiedział po objęciu stanowiska 30 czerwca ubiegłego roku.
Rozpoczął tym samym najbardziej krwawą walkę z narkotykami w historii kraju, która poskutkowała wykluczeniem Filipin z ONZ. Szacuje się, że z jego przyzwoleniem zabito kilka tysięcy osób, z czego większość w ulicznych samosądach. Organizacje zajmujące się ochroną praw człowieka twierdzą, że spora część tych zabójstw w ogóle nie dotyczy narkotyków. Amnesty International oskarża Duterte o zbrodnie przeciwko ludzkości.
„Módlcie się za mnie”
Dlatego teraz zagraniczni komentatorzy nie dowierzają prezydentowi Filipin, kiedy oskarża o powiązania ze światem narkotyków senator Leilę de Limę. Już w chwili zlecania śledztwa prokuraturze, mówił w mediach o głównej podejrzanej, że powinna się powiesić. – Jak mówiłam od początku, jestem niewinna. W oskarżeniach, według których miałabym skorzystać na przemycie narkotyków, otrzymać pieniądze oraz chronić uwięzionych przemytników, nie ma nic z prawdy – przekonuje senator. – To zaszczyt być uwięzioną za sprawy, o które walczę. Bardzo was proszę, módlcie się za mnie – wezwała swoich zwolenników.
23 lutego wieczorem po Limę do jej domu przyszli uzbrojeni policjanci. Uciekła przed nimi, aby schronić się w budynku senatu. W piątek sama oddała się w ręce sądu. – Chociaż nakaz aresztowania uważam za bezpodstawny, nie zamierzam unikać procesu – oświadczyła mediom. Akcję policji określiła jako „przedwczesną”, gdyż jej prawnicy nie zdążyli nawet odpowiedzieć na akt oskarżenia. – Nie zdołają mnie uciszyć, ani nie przeszkodzą mi w walce o prawdę i sprawiedliwość, przeciw regularnym mordom i zbrodniczej działalności reżimu Duterte – zapewniła.