Breivik odsiaduje najwyższą przewidzianą w norweskim prawie karę 21 lat pozbawienia wolności. Więzień narzeka jednak na samotność – ma do wyłącznej dyspozycji trzyizbową celę z telewizorem i komputerem, jednak uważa, że brakuje mu kontaktu z ludźmi, co podnosi jego poziom stresu. Z jego zeznań wynika także, że wielokrotnie był zbyt długo przetrzymywany w kajdankach, zbyt często poddawany kontroli osobistej oraz budzony w nocy. Strażnicy sprawdzają też jego pocztę, część zabierają, ponieważ policja podejrzewa osadzonego o chęć stworzenia światowej siatki skrajnych nacjonalistów.
37-latek pozwał swój kraj powołując się na dwa przepisy Europejskiej Konwencji Praw Człowieka: o nieludzkim traktowaniu i karaniu oraz prawie do prywatności i korespondencji. W kwietniu do wniosku Breivika przychylił się sąd okręgowy, który postanowił złagodzić warunki odbywania kary. Dla polepszenia samopoczucia więzień będzie mógł spędzać więcej czasu na świeżym powietrzu. Ponadto, będzie mógł brać udział w zawodach sportowych. Również warunki kontaktów z odwiedzającym go członkiem lokalnego Kościoła zostaną złagodzone. Breivik domagał się jednak więcej.
Sąd Najwyższy w Norwegii odrzucił jednak jego pozew. W opinii sądu kontrola poczty nie świadczy o braku poszanowania prywatności, a jest przejawem dbałości o bezpieczeństwo. W uzasadnieniu wyroku podkreślono, że warunki, w których przebywa Breivik są bardzo dobre i z pewnością nie świadczą o nieludzkim traktowaniu.
Zaznaczono, że izolacja Breivika jest konieczna ze względu na zagrożenie, jakie może on stanowić dla innych więźniów. Obrońca osadzonego Oeystein Storrvik powiedział, że wyrok był ogromnym zaskoczeniem, a jego klient będzie chciał się odwołać do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.