– Zrywamy wszelkie więzi z Ukrainą, z którą walczymy. Tak, sprzedawaliśmy węgiel, by zarabiać pieniądze i wypłacać tutaj pensje. Ogłaszamy blokadę Ukrainy – oświadczył Alaksandr Zacharczenko, cytowany przez doniecką agencję prasową. We wcześniejszym wspólnym komunikacie Aleksander Zacharczenko oraz Igor Płotnicki, liderzy samozwańczych republik, odpowiednio donieckiej i ługańskiej, zapowiadali wprowadzenie zewnętrznego nadzoru nad firmami podległymi ukraińskiej jurysdykcji i działającymi na terytoriach Ługańskiej Republiki Ludowej oraz Donieckiej Republiki Ludowej.
Liderzy bojówkarzy zagrozili także, że jeśli nie uda się osiągnąć porozumienia z Kijowem, wydobywany w Donbasie węgiel zostanie sprzedany do Rosji. Podczas wystąpienia na antenie państwowej rosyjskiej telewizji Zacharczenko stwierdził, że wskutek blokady Donbasu Ukraina w ciągu 60 dni przestanie istnieć jako państwo.
„To sabotaż”
W sobotę sytuację w Donbasie skomentował premier Ukrainy. Wołodymir Hrojsman podkreślił, że wszystkie przedsiębiorstwa na terenie samozwańczych republik podlegają rządowi w Kijowie. – Firmy, które znajdują się na terytorium Ukrainy, a Donbas to jest Ukraina, należą do Ukrainy, są tam zarejestrowane i płacą podatki na Ukrainie – dlatego to nasze firmy – tłumaczył stanowczo Hrojsman.
Premier Ukrainy wskazał, że blokada Donbasu jest na rękę Rosji. – Chodzi o to, żeby nasz, ukraiński węgiel, który kupuje się za hrywny, i za który się płaci podatki na Ukrainie, był niedostępny, żeby trzeba było kupować w Rosji. To sabotaż – ocenił. Jak wskazał, straty ukraińskiego przemysłu wynikające z blokady, mogą sięgnąć nawet 3,5 mld dolarów, a pracę może stracić 75 tys. osób. Zapowiedział też, że jest gotów do rozmów z odpowiedzialnymi za blokadę.
Trwająca od kilku miesięcy blokada torów prowadzących z terenów zarządzanych przez prorosyjskich separatystów na terytorium kontrolowane przez rząd w Kijowie prowadzona jest przez weteranów walk z rebeliantami. Z jej powodu premier Wołodymyr Hrojsman ogłosił stan wyjątkowo w sektorze energetycznym – do zakładów nie trafia bowiem wydobywany na wschodzie kraju zajętym przez separatystów antracyt.