Przedstawiciele stanu w środę w sądzie federalnym w Honolulu złożyli pozew przeciwko nowemu dekretowi wydanemu przez prezydenta USA. Podobny krok podjęli w przypadku poprzedniego prawa antyimigracyjnego, jednak wówczas ich wniosek został wstrzymany po tym, jak sprawa przeniosła się na arenę ogólnokrajową.
Zdaniem hawajskich władz, prawo ograniczające migrację do USA jest szkodliwe z punktu widzenia społecznego, a także turystyki oraz edukacji. – Hawaje są wyjątkowe przez to, że zawsze opowiadały się przeciwko dyskryminacji w swojej historii i konstytucji – zaznaczył prokurator generalny Douglas Chin, reprezentujący władze stanu. Podkreślił przy tym, że 20 proc. populacji stanu to osoby urodzone poza Stanami Zjednoczonymi, a jedna piąta siły roboczej pochodzi z zagranicy.
Sędzia sądu federalnego Derrick Watson, przyjął wniosek stanowy i wyznaczył termin rozprawy na 15 marca, czyli dzień przed wejściem w życie traktatu.
Nowy dekret
Nowe prawo podpisane przez amerykańskiego przywódcę ma wejść w życie 16 marca. Jest nieco łagodniejsze niż jego pierwotna wersja, która wywołała protesty zarówno wśród sędziów federalnych, jak i zwykłych obywateli. Dekret Donalda Trumpa w sprawie migracji zakłada 90-dniowy zakaz wjazdu do Stanów Zjednoczonych dla obywateli sześciu krajów muzułmańskich: Syrii, Somalii, Sudanu, Jemenu, Iranu oraz Libii.
W porównaniu z poprzednim dekretem zakazem nie zostali objęci obywatele Iraku. Donald Trump tłumaczył, że Irak został usunięty z listy, ponieważ iracki rząd wprowadził nowe procedury bezpieczeństwa, które zakładają bardziej dokładne sprawdzanie osób, które ubiegają się o wizy. Ponadto, Irak współpracuje ze Stanami Zjednoczonymi w walce z tzw. Państwem Islamskim. Jednocześnie osoby pochodzące z sześciu muzułmańskich krajów, które znalazły się na liście Trumpa, ale posiadają obecnie wizę lub zieloną kartę, będą mogły bez trudu wjechać na teren Stanów Zjednoczonych.