Problem żywnościowy, który stał się klęską głodową w czasie, gdy świat zachodni zajmował się innymi problemami, dotyczy 20 milionów ludzi w Jemenie, Sudanie Południowym, Somalii i północnowchodniej Nigerii. Wszystkie cztery kraje mają jedną cechę wspólną – toczą się w nich wewnętrzne konflikty zbrojne. – Bez wspólnych i skoordynowanych działań świat ludzie po prostu umrą z głodu, a wielu kolejnych będzie cierpieć u umrze z powodu chorób – powiedział podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ O'Brien.
Podsekretarz generalny wezwał społeczność międzynarodową do natychmiastowych działań i przeznaczania środków na pomoc żywnościową, by „przeciwdziałać katastrofie”. – By być precyzyjnym – potrzebujemy 4,4 miliarda dolarów do lipca – wyjaśnił bez ogródek członkom Rady Bezpieczeństwa ONZ oraz całemu światu. Jak dodał, bez tych środków, najbardziej ucierpią dzieci – zapadną na choroby wynikające z niedożywienia, nie będą w stanie uczęszczać do szkół, a ich przyszłość będzie stracona. Równocześnie, klęska głodu będzie się tylko pogarszać, gdyż z powodu kolejnych jej ofiar, państwa dotknięte kryzysem będą musiały zwiększać środki na pomoc przy równoczesnym ograniczaniu wydatków związanych z rozwojem gospodarczym.
Według definicji ONZ, za klęskę głodu można uznać sytuację, w której ponad 30 proc. dzieci poniżej piątego roku życia cierpi z powodu niedożywienia. – Z początkiem tego roku mierzymy się z największym kryzysem humanitarnym od czasu powstania Organizacji Narodów Zjednoczonych. W tym momencie głoduje lub umiera z głodu ponad 20 milionów osób w czterech krajach – dodał O'Brien.