Aleś Barazienka jest współpracownikiem telewizji Biełsat. W sobotę 25 marca został zatrzymany podczas relacjonowania na żywo wydarzeń z Mińska, gdzie opozycja świętowała nieoficjalny dzień niepodległości. Już po zatrzymaniu dziennikarzowi udało się za pomocą smartfona skontaktować ze studiem i poinformować władze stacji o całej sprawie. W internecie pojawiło się również nagranie z zatrzymanie Barazienki.
Dziennikarz traktował je jako dowód w sprawie, chciał pokazać, że zeznania świadków są zmanipulowane i nieprawdziwe. Arciom Michalewicz oraz Michaił Warywończyk zeznali bowiem, że podczas zatrzymania Barazienka wymachiwał rękami i przeklinał. Na nagraniu nic takiego nie widać. Słychać jedynie mężczyznę, który tłumaczy służbom, że jest dziennikarzem. Inna współpracownica Biełsatu, Kacieryna Bachwałowa, która towarzyszyła Barazience w trakcie relacjonowania wydarzeń z Mińska potwierdza jego wersję wydarzeń. Sąd nie dał jednak wiary ich zapewnieniom.
Barazienka został skazany na karę 15 dni pozbawienia wolności. Sędzia Tacciana Matyl, która jest znana z wydawania wyroków niekorzystnych dla przedstawicieli opozycji, argumentowała swoją decyzję tym, że dziennikarz miał rzekomo przeklinać podczas zatrzymania. Barazienka próbował się bronić prosząc funkcjonariuszy o napisanie słów, których rzekomo miał użyć, jednak sąd nie przychylił się do tego wniosku. Na znak protestu skazany dziennikarz prowadzi głodówkę
Nie jest to pierwsze zatrzymanie w karierze Barazienki. W 2008 roku sąd skazał go na karę 12 miesięcy pozbawienia wolności za działalność opozycyjną.
Czytaj też:
Setki zatrzymanych na demonstracji w Mińsku. Łukaszenko tłamsi opozycję